- Myślę ,że powinniśmy zrobić losowanie - zaproponował ze spokojem w głowie Louis.
Wstałem szybko i pobiegłem do kuchni po miskę, w której zawsze robiliśmy głosowanie. Wziąłem tą co trzeba i po dobrych dziesięciu sekundach znajdowałem się w salonie z chłopakami. Liam wrzucił karteczki z naszymi imionami.
- Kto losuję? - zapytał Zayn.
- Ja - powiedziałem.
Włożyłem rękę, bo nie słyszałem sprzeciwów i wyjąłem dwie karteczki. Otworzyłem je i się uśmiechnąłem.
- Ja i Bad Boy- spojrzałem na nich.
Zayn kiwnął głową na znak że rozumie, a Louis i Liam patrzeli w ziemię.
Spojrzałem na zegarek, nie było jeszcze późno więc postanowiliśmy jechać tam jeszcze dziś. Ubrałem na siebie płaszcz i czekałem jeszcze chwilę na Zayn'a.
- Co tak długo? - krzyknąłem gdy wchodził do auta.
- Włosy układałem - powiedział z uśmiechem.
- Palant ... - szepnąłem. - Jaki to adres? - spojrzałem na niego.
- Raymond Road 34a - powiedział.
- Przecież to strasznie blisko.
Usłyszałem pisk opon , oczywiście była to moja sprawka, i pędem zacząłem jechać z Zayn'em w wyznaczonym kierunku. Jechaliśmy w milczeniu, byłem zamyślony Aleshią.
Aleshia zawsze będzie dla mnie kimś wyjątkowym - inteligentna, ładna, szczupła, delikatna, po prostu idealna. Rzeczywiście, odbiło mi na jej punkcie. Mam bzika. Wiem,że woli Niall'a, pogodziłem się z jej decyzja, chociaż wolałbym żeby była ze mną. Chciałem być dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem. Chciałbym żeby przeżyła ze mną coś niesamowitego. Wiedziałem że w końcu moje... jedno marzenie się spełni. Chociaż z dnia, na dzień zaczynałem wątpić.
- To już tu - pchnąłem łokciem Zayn'a.
Wysiedliśmy z auta, rozciągając się. Spojrzałem na dom, był mały. Skromny domek na przedmieściach Londynu.Był cały czerwony. W każdym oknie było ciemno. Zero żywej duszy. Jednak wiedzieliśmy że jest tam Niall i Aleshia.
- Może jednak to nie tu? Może pacan dał nam zły adres? - zapytał mnie Zayn.
- Nie to tu, na pewno. - kiwnąłem do niego głową.
Postanowiliśmy zapukać, jak dostojni goście. (HEHE). Wolnym krokiem szliśmy w kierunku drzwi i zapukaliśmy. Nikt nie otwierał. Pociągnąłem klamkę, drzwi były otwarte. Weszliśmy tam. W domu było strasznie cicho. Szliśmy skrzypiącymi schodami w górę. Cisza jak w kościele.
*oczami Niall'a*
Nie znałem godziny. Nie wiedziałem czy dzisiaj jest poniedziałek czy może czwartek? Nie wiedziałem ile tu jestem. Tydzień? Czy może po prostu jeden dzień, który dłuży się w nieskończoność? Straciłem orientację czasową. Z toku myślenia wybiły mnie czyjeś kroki. Nie były pojedyncze, tylko ciągłe. Na pewno przechodziły tamtędy dwie osoby. Może kogoś jeszcze uwięził ? Nie miałem związanych rąk, dlatego swobodnie mogłem wstać i podejść do drzwi , żeby posłuchać. Słuchałem,słuchałem, z każdą chwilą kroki były głośniejsze. Aż w końcu.......
- Nie ma ich tu chyba. Ani żywej duszy, tylko my - oznajmił lekkim tonem ... ktoś.
Zacząłem walić w drzwi i krzyczeć jak szalony. Nie wiedziałem kto to, ale może była w tym jakaś nadzieja? Miałem małą iskierkę nadzieję że to ktoś z moich bliskich.
*oczami Harrego*
Zeszliśmy ze skrzypiących schodów i weszliśmy do jakiegoś schronu? Gdzie strasznie śmierdziało. Chociaż bardziej to przypomina piwnicę. Znalazłem włącznik do światła, otworzyłem je. Próbowałem nie oddychać, cuchnęło strasznie.
- Nie ma ich tu chyba. Ani żywej duszy, tylko my - oznajmił mi Zayn.
Po dosłownie pięciu sekundach? Usłyszeliśmy głośne walenie w drzwi i krzyki. Podbiegliśmy do drzwi, popychając się z Zayn'em nawzajem.
- Niall !!! To ty? - krzyczałem.
- Tak - krzyczał strasznie głośni.
Największym problemem było to jak się dostaniemy do Niall'a. Drzwi nie miały klamki tylko kłódkę.
- Niall czekaj tam ! - krzyknąłem.
- Nie mam zamiaru się stąd ruszać - odpowiedział.
Zayn pobiegł pędem do samochodu po młotem , żeby wybić kłódkę. Wrócił po niecałej minucie. Był chłopak strasznie szybki. Od razu gdy podszedł do mnie, odsunął mnie i zaczął uderzać w kłódkę. Skrzywiła się. Raz... drugi... trzeci.... czwarty. Zayn był coraz bardziej zmęczony. Piąty... szósty... siódmy... ósmy. Zayn traci siły.. Dziewiąty... Kłódka upadła na ziemię. Otworzyliśmy drzwi i ujrzeliśmy całego zapłakanego i obitego Niall'a. Staliśmy bez ruchu, ale nie wytrzymaliśmy i rzuciliśmy się wszyscy w objęcia.
- Stary, co on z tobą zrobił - odrzekłem z trudem, połykając łzy.
Jeszcze chwilę się przytulaliśmy, gdy się zorientowaliśmy że nie ma tam Aleshi.
- Dobra Niall. Wiesz gdzie jest Aleshia? - spytał Zayn.
- CO? - Krzyknął - przecież on ją podobno wypuścił - oparł się o ścianę. - co za drań.
- Oszukał was waszą wspólną miłością - wyszeptałam.
Miałem nadzieję że nikt tego nie usłyszał. Po niemalże pięciu sekundach zacząłem biec przed siebie i krzyczeć '' ALESHIA! JESTEŚ TU?'' , '' ALESHIA ODEZWIJ SIĘ ''. Zayn i Niall również biegli za mną i tak krzyczeli, czułem jak głos z każdą sekundą mi się łamie.
*oczami Aleshi*
Wiecie jak to jest. Człowiek zawsze liczy,że się uda. Ja akurat liczyłam że uda mi się stąd wydostać, dzisiaj, to było moim marzeniem. CHCIAŁAM UCIEC Z TEJ MĘCZARNI. Nikt nie chciałby tu być. Nie życzyłabym tego nikomu. Nawet najgorszemu wrogu.
Słyszałam wiele krzyków dochodzących z korytarza. Nie przejmowałam się nimi. Siedziałam skulona w kącie, trzęsąc się z zimna. Owinęłam ręce wokół nóg i przybliżyłam je do siebie jak najbliżej. Brodę położyłam na kolana i przyglądałam się ścianie na przeciwko mnie. Siedziałam na brudnej, obklejonej podłodze w jasnych, beżowych spodniach. Miałam popękane usta, czułam to. Język miałam szorstki, nie wiedziałam już jak to jest czuć coś mokrego w ustach. Chciałam się napić. Gardło mnie bolało, nie mogłam praktycznie nic wypowiedzieć. Oddychałam głęboko, czasami zachłystając się tym smrodem. Wdech, wydech, wdech, wydech , wdech,wydech. Przepełniało mnie uczucie samotności. Powietrze pachniało zgnilizną , szczurami, a ja... byłam nieszczęśliwa. Przypomniało mi się dzieciństwo. Uśmiechałam się niepewnie gdy przypominały mi się bajki. Kaczor Donald, Myszka Miki, Muminki. Jednak jeszcze bardziej uśmiechałam się gdy przypominał mi się Liam. Gdy bawiłam się w nim w każde wakacje w chowanego, berka, podchody. Tak bardzo za nimi wszystkimi tęskniłam. Za Liam'em, Niall'em , Louis'em, Zayn'em i ... Harry'm też. Na myśl o tym,że nigdy więcej mogłabym już nie zobaczyć ich uśmiechu łzy samowolnie spływały mi jak strumień wody po moich brudnych policzkach, a potem prosto na moje spodnie, zostawiając kałużę. Jednak, rozmyślałam także o tym dobrych rzeczach. Że jednak ich spotkam, i będzie jak dawniej. Potrząsnęłam lekko głową. Byłam gotowana cud, tymczasem cisza... Pukałam lekko paznokciami o podłogę, głowę opierałam o ścianę, a czas leciał. Usłyszałam uderzenie młotkiem. Nabrałam głęboko do płuc powietrza, chciałam się udusić. Ale zamiast tego wybuchnęłam śmiechem. Z czego się śmiałam? Nie wiem. Może powinnam iść już do psychiatryka. Po paru minutach się uspokoiłam. Zamknęłam oczy, miałam już zasnąć gdy usłyszałam swoje imię dobiegające z dołu. Chyba mi się coś zdawało. Ale nie, ktoś ciągle je wykrzykiwał. Moje imię. MOJE! '' Aleshia, odezwij się''. Aleshia to ja! Tak! Źrenice mi się powiększyły. Na mojej twarzy ni stąd ni zowąd pojawił się uśmiech. Nie zdołałam krzyczeć, strasznie bolało mnie gardło. Błagałam Boga ,żeby te osoby, które krzyczały moje imię wbiegły w korytarz, w którym jestem. Słyszałam ich krzyki. Ostatkami siły, bezradnie podeszłam do drzwi. Głosy ucichły. Waliłam pięściami w drzwi. Próbowałam krzyczeć, wychodziło tylko coś w stylu szeptu. Uderzałam z całej siły, chociaż miałam jej niewiele. Nie słyszałam już nic, tylko swój płacz. Płacz ,który z sekundy na sekundę był głośniejszy. Waliłam jeszcze w drewniane drzwi, ale chyba na marne. Nic już nie słyszałam...
sobota, 9 marca 2013
sobota, 2 marca 2013
IMAGIN O LIAM'IE.
MUSIAŁAM DODAĆ TEGO IMAGINA, BO DOSTAŁAM NAGŁEJ WENY. Myślę że się spodoba :)
Czułam jak przez moje powieki przenika światło. Otworzyłam swoje duże oczy, lecz po chwili z powrotem je zamknęłam. Słońce mnie oślepiło. Usiadłam po turecku i przetarłam lekko swoje oczy. Spojrzałam w bok. Leżał tam anioł. Dotknęłam ręką jego klatki piersiowej. Czułam lekkie bicie serca. Widziałam jak co parę sekund klatka się unosi i z powrotem spada w dół. Zaczęłam jeździć opuszkami paluszków po jego klacie, wiedziałam że bardzo go to łaskotało. Przekręcił się zabawnie i otworzył oczy spoglądając na mnie. Uśmiechnęłam się do niego,a on szybkim ruchem znalazł się nade mną i zaczął mnie namiętnie całować. Gryzł delikatnie moje wargi i dotykał mojego brzucha i ramion. Tak bardzo go kochałam. Nie spodziewałam się że w moim życiu pojawi się taka osoba. Byłam jeszcze dwa lata temu zranioną osobą. Pewien człowiek przeniósł na mnie swoje problemy. Zostałam zgwałcona, lecz on mnie znalazł. Pokochał mnie. Jestem z nim już dwa lata i spodziewamy się dziecka. Oderwałam się od niego i wstałam lekko się rozciągając i kładąc ręce na swoim dużym brzuchu. Spojrzałam w lustro. Jak na 6-sty miesiąc miałam dosyć duży brzuch.
- Nie długo, nasze maleństwo wyjdzie na świat - powiedział do mnie Liam, który ścielił akurat łóżko.
W moim oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Prawie codziennie zadawałam sobie pytanie ,,Czym zasłużyłam na to szczęście?''. Nie chciałam żeby cokolwiek się zmieniało. Liam przytulił mnie od tyłu, a ja pocałowałam go w policzek.
- Miałabyś dzisiaj ochotę na spacer? - wyszeptał mi do ucha.
- Jasne - uśmiechnęłam się do niego, pstrykając paluszkiem w jego nosek.
Zaśmialiśmy się, a ja poszłam się ubierać. Ubrałam na siebie za dużą bluzkę, czarne spodnie i sweter od Liam'a. Przemyłam swoją twarz, wyszorowałam zęby i zeszłam na dół.
Liam siedział już przed stołem gdzie leżały kanapki. Zrobił moje ulubione. Te z pomidorem i serem. Usiadłam na przeciwko niego i wzięłam do rąk jedną z kanapek. Jedliśmy w milczeniu. Nigdy nie rozmawialiśmy podczas jedzenia.
Patrzałam na niego co chwilę, a on skromnie się uśmiechał. Był taki piękny. Nie byłam z nim dla sławy, poznałam go za nim się stał sławny. Zaczęłam przyjaźnić się z jego przyjaciółmi, jednak najbardziej z Niall'em. Był bardzo miły, jednak ja już miałam swoje szczęście. I nigdy przenigdy nie chciałam go zmieniać.
Gdy już skończyliśmy jeść, zebrałam talerze i je wszystkie zmyłam. Od czasu do czasu patrzałam w telewizor. Liam oglądał w tym czasie Toy Story. Jego niedzielny zwyczaj. Kiedyś, nasz synek, będzie z nim oglądał w niedzielę Toy Story. Będzie wspaniałym ojcem.
*godzinę później*
- To jak kochanie, idziemy już? - zapytał mnie podchodząc do mnie.
- Tak już chwileczkę. Tylko ubiorę jeszcze buty - uśmiechnęłam się do niego.
Ubrałam na siebie buty, co sprawiało i coraz więcej trudności. No,bo jak ma się duży brzuch, to nie łatwo ubierać butów, a co gorsza je sznurować. Liam widząc jak się męczę, podszedł do mnie i je zawiązał.
- Dziękuję - wyszeptałam prostując się i dając mu całusa w kącik ust.
W tym samym czasie, złapał mnie za rękę i splótł nasze palce w jedność. Wyszliśmy z domu, zamykając drzwi na klucz.
Szliśmy przez park, była jesień więc było pięknie. Rozglądałam się jak zawsze. Uwielbiałam ten park, codziennie był inny. Skrywał w sobie tajemnicę. Liam zawsze opowiadał mi historię, lecz dzisiaj... dzisiaj nie powiedział nic. Szliśmy w milczeniu.
- Liam, powiedz mi co się stało? - w końcu przerwałam tą ciszę zatrzymując się i pociągnęłam go za sobą.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się.
- Jednak widzę że coś. Zawsze opowiadałeś mi historię, śmialiśmy się, a dzisiaj? Dzisiaj idziemy ponuro przez park bez żadnych emocji. Powiedz mi - powiedziałam.
Nie odpowiedział. Puściłam jego rękę i zaczęłam iść w kierunku domu. Nie zareagował na to. Odwróciłam się jeszcze, stał tam nieruchomo. Weszłam do domu i usiadłam na kanapę włączając telewizor i oglądając nudne seriale.
Mijały godziny, a go nie było. Zaczęłam obgryzać paznokcie. Dzwoniłam do niego, lecz on nie odbierał.
Zamknęłam oczy i zasnęłam na kanapie.
*Kolejny dzień , 5:43 rano*
Usłyszałam dobijanie się do drzwi, głośne pukanie. Zerwałam się na równe nogi. Strasznie bolał mnie kark, nie dziwię się. Spałam na kanapie ze zgiętym karkiem.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam przed nimi pijanego Liam'a. Wyszczerzyłam oczy.
- H-h-ej k-k-och-anie - ledwo co powiedział wchodząc do domu.
Od razu skierował się do sypialni gdzie zasnął.
- Co się stało? - szeptałam ciągle pod nosem.
*Pięć godzin później*
Zrobiłam sobie obiad. Ziemniaki na parze i chude mięso. W czasie diety próbowałam się zdrowo odżywiać, nie chciałam żeby dziecko od małego jadło Fastfoody. Usiadłam przed stołem i zaczęłam jeść obiad. Nie byłam głodna, ale musiałam się czymś zająć,żeby nie myśleć o wczorajszym dniu i dzisiejszym początku dnia. Usłyszałam skrzypienie podłogi. Spojrzałam w tamtym kierunku, stał tam Liam. Miał całe podkrążone oczy, uśmiechał się lekko do mnie. Zlekceważyłam go, usiadł przede mną. Złapał mojej ręki, spojrzałam mu w oczy.
- Liam, czemu to zrobiłeś? - zapytałam ze łzami w oczach.
Nie odpowiadał.
- Znowu nie odpowiadasz? Liam do jasnej cholery, jesteśmy razem,ale ty musisz coś przede mną skrywać. - krzyknęłam.
Zacisnął moją rękę. Uspokoiłam się. Spojrzałam mu w oczy.
- Liam... proszę - wyszeptałam, głaskając jego policzek.
Po jego policzku pociekła łza, starłam ją lekko kciukiem. Otworzył usta.
- Mam raka - powiedział chowając głowę w ręce.
Gdy to usłyszałam moje życie przewróciło się o 360 stopni. Miałam stracić swoje szczęście? Miałaś stracić cząstkę siebie? Przecież bez serca nie da się żyć. Przełknęłam głośno ślinę, nawet nie skapnęłam się kiedy łzy leciały mi jak wodospad, a Liam już mnie przytulał.
- Jutro muszę już jechać do szpitala, nie mogę tu być. Mam jeszcze tylko trzy dni. I tak przekładałem to już wystarczająco długo - wyszeptał mi do ucha.
Złapałam jego twarz w dłonie i zaczęłam go namiętnie całować. Nasze łzy ,zaczęły się ze sobą mieszać tworząc wspólną rzekę. Nie mogłam się pogodzić z myślą,że już za trzy dni go nie będzie przy mnie.
*dwa dni później , w szpitalu*
Liam wyglądał coraz gorzej, co raz mniej mówił. Nie ukazywał uczuć. Zawsze jak się budził mówił do mnie ,, Kocham Cię, pamiętaj ''. Mówił to ostatkami sił. Nie zamierzałam od niego odchodzić na krok. Nie spałam nocami, ale nie mogłabym się pogodzić z tym ,że gdy się obudzę to on już nie będzie oddychał. Niall,Zayn,Louis i Harry codziennie nas odwiedzali. Mówiąc ,że wszystko będzie dobrze. Straciłam już nadzieję.
Spojrzałam na Liam'a. Obudził się.
- Kocham Cię, pamiętaj - wyszeptał.
- Ja Ciebie też ,pamiętaj - odpowiedziałam mu.
- Pamiętaj,że zawsze będę przy tobie. Nie pozwolę ,żeby cokolwiek Ci się stało. Możesz na mnie zawsze liczyć. Pamiętaj że gdy poczujesz na swoich ciele dreszcze, wtedy będzie Cię do siebie przytulał. Gdy poczujesz lekki powiew wiatru na policzkach, to znaczy że Cię całuję. Gdy będziesz czuła ciepło, to wiedz że mówię Ci jaka jesteś dla mnie ważna. Nie zapominaj o mnie. Na ziemi jest mój przyjaciel, on Ci mnie zastąpi, bądź z nim szczęśliwa.
- Liam, nigdy nie zapomnę - powiedziałam.
- Aleshia, opowiedz o mnie naszemu synowi. Proszę - wyszeptał kaszląc.
- Liam, opowiem wszystko o tobie - powiedziałam przytulając go do siebie.
- Ko-o-cham Cię. - wyszeptał.
Wtedy już nie poczułam bicia jego serca. Oszczędzał siły ,żeby powiedzieć mi te słowa. Łzy leciały mi na jego policzki. Wtedy poczułam dreszcze na swoim ciele.
- Liam, bądź przy mnie zawsze - wyszeptałam cicho leżąc nad jego ciałem.
*miesiąc po śmierci Liam'a*
Niedzielny poranek. Wstałam,zrobiłam sobie śniadanie i szybko je zjadłam. Postanowiłam dzisiaj iść na spacer, nie wychodziłam przez długi czas z domu.
Szłam przez park, w którym co niedzielę byłam z Liam'em. Zaczęłam wspominać wszystkie chwile z Liam'em. Te dwa lata były dla mnie marzeniem. Przypomniały mi się ostatnie słowa Liam'a ,, Na ziemi jest mój przyjaciel, on mnie zastąpi, bądź z nim szczęśliwa ''. Kogo miał na myśli?
Pogrzeb Liam'a urządziłam dwa dni po jego śmierci. Przyszły same najbliższe osoby. One Direction skończyło karierę, bez Liam'a to nie było już to samo. Chłopaki napisali jeszcze jedną piosenkę, żegnającą Liam'a. Kolejny hit. Lecz już nie tak wielki jak poprzednie.
Szłam jeszcze tak przez chwilę, czułam jak przez ciało przechodzą mi przyjemne dreszcze, na policzkach lekkie powiewy wiatru, aż w końcu ciepło. Piorunujące ciepło. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Liam, tak bardzo Cię kocham - wyszeptałam cicho.
Po moim policzku spłynęła kolejna łza, starłam ją szybko kciukiem.
*siedem lat później*
- Mamusiu, jaki był mój tata? - powiedział do Ciebie chłopczyk zupełnie podobny do Liam'a.
- Twój tatuś... był bohaterem. Był wspaniały. - uśmiechnęłaś się do niego.
- Kocham go - powiedział cichutko chłopiec.
- Ja też go bardzo kocham - uśmiechnęłam się przytulając go do siebie.
W tym samym momencie do domu wrócił Niall.
- Hej wam! - krzyknął.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.
Przy nim czułam się jak przy Liam'ie. Może o Niall'a chodziło Liam'owi? Zesłał mi opiekuna, który był już ze mną tuż po narodzinach maluszka. Cieszyłam się,że mam go przy sobie, nie myślałam wtedy o śmierci Liam'a, co mnie bardzo dołowało. Lecz utrzymaliśmy tradycję Liam'a. Nie jedliśmy przy posiłkach i w niedzielę oglądaliśmy Toy Story i chodziliśmy do parku.
Czułam jak przez moje powieki przenika światło. Otworzyłam swoje duże oczy, lecz po chwili z powrotem je zamknęłam. Słońce mnie oślepiło. Usiadłam po turecku i przetarłam lekko swoje oczy. Spojrzałam w bok. Leżał tam anioł. Dotknęłam ręką jego klatki piersiowej. Czułam lekkie bicie serca. Widziałam jak co parę sekund klatka się unosi i z powrotem spada w dół. Zaczęłam jeździć opuszkami paluszków po jego klacie, wiedziałam że bardzo go to łaskotało. Przekręcił się zabawnie i otworzył oczy spoglądając na mnie. Uśmiechnęłam się do niego,a on szybkim ruchem znalazł się nade mną i zaczął mnie namiętnie całować. Gryzł delikatnie moje wargi i dotykał mojego brzucha i ramion. Tak bardzo go kochałam. Nie spodziewałam się że w moim życiu pojawi się taka osoba. Byłam jeszcze dwa lata temu zranioną osobą. Pewien człowiek przeniósł na mnie swoje problemy. Zostałam zgwałcona, lecz on mnie znalazł. Pokochał mnie. Jestem z nim już dwa lata i spodziewamy się dziecka. Oderwałam się od niego i wstałam lekko się rozciągając i kładąc ręce na swoim dużym brzuchu. Spojrzałam w lustro. Jak na 6-sty miesiąc miałam dosyć duży brzuch.
- Nie długo, nasze maleństwo wyjdzie na świat - powiedział do mnie Liam, który ścielił akurat łóżko.
W moim oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Prawie codziennie zadawałam sobie pytanie ,,Czym zasłużyłam na to szczęście?''. Nie chciałam żeby cokolwiek się zmieniało. Liam przytulił mnie od tyłu, a ja pocałowałam go w policzek.
- Miałabyś dzisiaj ochotę na spacer? - wyszeptał mi do ucha.
- Jasne - uśmiechnęłam się do niego, pstrykając paluszkiem w jego nosek.
Zaśmialiśmy się, a ja poszłam się ubierać. Ubrałam na siebie za dużą bluzkę, czarne spodnie i sweter od Liam'a. Przemyłam swoją twarz, wyszorowałam zęby i zeszłam na dół.
Liam siedział już przed stołem gdzie leżały kanapki. Zrobił moje ulubione. Te z pomidorem i serem. Usiadłam na przeciwko niego i wzięłam do rąk jedną z kanapek. Jedliśmy w milczeniu. Nigdy nie rozmawialiśmy podczas jedzenia.
Patrzałam na niego co chwilę, a on skromnie się uśmiechał. Był taki piękny. Nie byłam z nim dla sławy, poznałam go za nim się stał sławny. Zaczęłam przyjaźnić się z jego przyjaciółmi, jednak najbardziej z Niall'em. Był bardzo miły, jednak ja już miałam swoje szczęście. I nigdy przenigdy nie chciałam go zmieniać.
Gdy już skończyliśmy jeść, zebrałam talerze i je wszystkie zmyłam. Od czasu do czasu patrzałam w telewizor. Liam oglądał w tym czasie Toy Story. Jego niedzielny zwyczaj. Kiedyś, nasz synek, będzie z nim oglądał w niedzielę Toy Story. Będzie wspaniałym ojcem.
*godzinę później*
- To jak kochanie, idziemy już? - zapytał mnie podchodząc do mnie.
- Tak już chwileczkę. Tylko ubiorę jeszcze buty - uśmiechnęłam się do niego.
Ubrałam na siebie buty, co sprawiało i coraz więcej trudności. No,bo jak ma się duży brzuch, to nie łatwo ubierać butów, a co gorsza je sznurować. Liam widząc jak się męczę, podszedł do mnie i je zawiązał.
- Dziękuję - wyszeptałam prostując się i dając mu całusa w kącik ust.
W tym samym czasie, złapał mnie za rękę i splótł nasze palce w jedność. Wyszliśmy z domu, zamykając drzwi na klucz.
Szliśmy przez park, była jesień więc było pięknie. Rozglądałam się jak zawsze. Uwielbiałam ten park, codziennie był inny. Skrywał w sobie tajemnicę. Liam zawsze opowiadał mi historię, lecz dzisiaj... dzisiaj nie powiedział nic. Szliśmy w milczeniu.
- Liam, powiedz mi co się stało? - w końcu przerwałam tą ciszę zatrzymując się i pociągnęłam go za sobą.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się.
- Jednak widzę że coś. Zawsze opowiadałeś mi historię, śmialiśmy się, a dzisiaj? Dzisiaj idziemy ponuro przez park bez żadnych emocji. Powiedz mi - powiedziałam.
Nie odpowiedział. Puściłam jego rękę i zaczęłam iść w kierunku domu. Nie zareagował na to. Odwróciłam się jeszcze, stał tam nieruchomo. Weszłam do domu i usiadłam na kanapę włączając telewizor i oglądając nudne seriale.
Mijały godziny, a go nie było. Zaczęłam obgryzać paznokcie. Dzwoniłam do niego, lecz on nie odbierał.
Zamknęłam oczy i zasnęłam na kanapie.
*Kolejny dzień , 5:43 rano*
Usłyszałam dobijanie się do drzwi, głośne pukanie. Zerwałam się na równe nogi. Strasznie bolał mnie kark, nie dziwię się. Spałam na kanapie ze zgiętym karkiem.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam przed nimi pijanego Liam'a. Wyszczerzyłam oczy.
- H-h-ej k-k-och-anie - ledwo co powiedział wchodząc do domu.
Od razu skierował się do sypialni gdzie zasnął.
- Co się stało? - szeptałam ciągle pod nosem.
*Pięć godzin później*
Zrobiłam sobie obiad. Ziemniaki na parze i chude mięso. W czasie diety próbowałam się zdrowo odżywiać, nie chciałam żeby dziecko od małego jadło Fastfoody. Usiadłam przed stołem i zaczęłam jeść obiad. Nie byłam głodna, ale musiałam się czymś zająć,żeby nie myśleć o wczorajszym dniu i dzisiejszym początku dnia. Usłyszałam skrzypienie podłogi. Spojrzałam w tamtym kierunku, stał tam Liam. Miał całe podkrążone oczy, uśmiechał się lekko do mnie. Zlekceważyłam go, usiadł przede mną. Złapał mojej ręki, spojrzałam mu w oczy.
- Liam, czemu to zrobiłeś? - zapytałam ze łzami w oczach.
Nie odpowiadał.
- Znowu nie odpowiadasz? Liam do jasnej cholery, jesteśmy razem,ale ty musisz coś przede mną skrywać. - krzyknęłam.
Zacisnął moją rękę. Uspokoiłam się. Spojrzałam mu w oczy.
- Liam... proszę - wyszeptałam, głaskając jego policzek.
Po jego policzku pociekła łza, starłam ją lekko kciukiem. Otworzył usta.
- Mam raka - powiedział chowając głowę w ręce.
Gdy to usłyszałam moje życie przewróciło się o 360 stopni. Miałam stracić swoje szczęście? Miałaś stracić cząstkę siebie? Przecież bez serca nie da się żyć. Przełknęłam głośno ślinę, nawet nie skapnęłam się kiedy łzy leciały mi jak wodospad, a Liam już mnie przytulał.
- Jutro muszę już jechać do szpitala, nie mogę tu być. Mam jeszcze tylko trzy dni. I tak przekładałem to już wystarczająco długo - wyszeptał mi do ucha.
Złapałam jego twarz w dłonie i zaczęłam go namiętnie całować. Nasze łzy ,zaczęły się ze sobą mieszać tworząc wspólną rzekę. Nie mogłam się pogodzić z myślą,że już za trzy dni go nie będzie przy mnie.
*dwa dni później , w szpitalu*
Liam wyglądał coraz gorzej, co raz mniej mówił. Nie ukazywał uczuć. Zawsze jak się budził mówił do mnie ,, Kocham Cię, pamiętaj ''. Mówił to ostatkami sił. Nie zamierzałam od niego odchodzić na krok. Nie spałam nocami, ale nie mogłabym się pogodzić z tym ,że gdy się obudzę to on już nie będzie oddychał. Niall,Zayn,Louis i Harry codziennie nas odwiedzali. Mówiąc ,że wszystko będzie dobrze. Straciłam już nadzieję.
Spojrzałam na Liam'a. Obudził się.
- Kocham Cię, pamiętaj - wyszeptał.
- Ja Ciebie też ,pamiętaj - odpowiedziałam mu.
- Pamiętaj,że zawsze będę przy tobie. Nie pozwolę ,żeby cokolwiek Ci się stało. Możesz na mnie zawsze liczyć. Pamiętaj że gdy poczujesz na swoich ciele dreszcze, wtedy będzie Cię do siebie przytulał. Gdy poczujesz lekki powiew wiatru na policzkach, to znaczy że Cię całuję. Gdy będziesz czuła ciepło, to wiedz że mówię Ci jaka jesteś dla mnie ważna. Nie zapominaj o mnie. Na ziemi jest mój przyjaciel, on Ci mnie zastąpi, bądź z nim szczęśliwa.
- Liam, nigdy nie zapomnę - powiedziałam.
- Aleshia, opowiedz o mnie naszemu synowi. Proszę - wyszeptał kaszląc.
- Liam, opowiem wszystko o tobie - powiedziałam przytulając go do siebie.
- Ko-o-cham Cię. - wyszeptał.
Wtedy już nie poczułam bicia jego serca. Oszczędzał siły ,żeby powiedzieć mi te słowa. Łzy leciały mi na jego policzki. Wtedy poczułam dreszcze na swoim ciele.
- Liam, bądź przy mnie zawsze - wyszeptałam cicho leżąc nad jego ciałem.
*miesiąc po śmierci Liam'a*
Niedzielny poranek. Wstałam,zrobiłam sobie śniadanie i szybko je zjadłam. Postanowiłam dzisiaj iść na spacer, nie wychodziłam przez długi czas z domu.
Szłam przez park, w którym co niedzielę byłam z Liam'em. Zaczęłam wspominać wszystkie chwile z Liam'em. Te dwa lata były dla mnie marzeniem. Przypomniały mi się ostatnie słowa Liam'a ,, Na ziemi jest mój przyjaciel, on mnie zastąpi, bądź z nim szczęśliwa ''. Kogo miał na myśli?
Pogrzeb Liam'a urządziłam dwa dni po jego śmierci. Przyszły same najbliższe osoby. One Direction skończyło karierę, bez Liam'a to nie było już to samo. Chłopaki napisali jeszcze jedną piosenkę, żegnającą Liam'a. Kolejny hit. Lecz już nie tak wielki jak poprzednie.
Szłam jeszcze tak przez chwilę, czułam jak przez ciało przechodzą mi przyjemne dreszcze, na policzkach lekkie powiewy wiatru, aż w końcu ciepło. Piorunujące ciepło. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Liam, tak bardzo Cię kocham - wyszeptałam cicho.
Po moim policzku spłynęła kolejna łza, starłam ją szybko kciukiem.
*siedem lat później*
- Mamusiu, jaki był mój tata? - powiedział do Ciebie chłopczyk zupełnie podobny do Liam'a.
- Twój tatuś... był bohaterem. Był wspaniały. - uśmiechnęłaś się do niego.
- Kocham go - powiedział cichutko chłopiec.
- Ja też go bardzo kocham - uśmiechnęłam się przytulając go do siebie.
W tym samym momencie do domu wrócił Niall.
- Hej wam! - krzyknął.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.
Przy nim czułam się jak przy Liam'ie. Może o Niall'a chodziło Liam'owi? Zesłał mi opiekuna, który był już ze mną tuż po narodzinach maluszka. Cieszyłam się,że mam go przy sobie, nie myślałam wtedy o śmierci Liam'a, co mnie bardzo dołowało. Lecz utrzymaliśmy tradycję Liam'a. Nie jedliśmy przy posiłkach i w niedzielę oglądaliśmy Toy Story i chodziliśmy do parku.
piątek, 1 marca 2013
Rozdział jedynasty.
* oczami Niall'a *
Otworzyłem oczy. Spojrzałem w bok, bo tam zazwyczaj siedziała, czasami spała Aleshia. Aleshi tam nie było. Wkurzony spojrzałem w drugi bok, następnie w tył. Zacząłem kręcić się na krześle jak oszalały. Jej nie było. Nie było jej ze mną. Byłem tym wstrząśnięty.
- Aleshia! - krzyknąłem - Aleshia, odezwij się!
Po krótkiej chwili, zorientowałem się że nie mam związanych rąk. Rozciągnąłem je i spojrzałem na nie. Przyglądałem im się długo... Wszędzie miały siniaki, duże i małe zadrapania. Oraz otwarta rana od sznura. Sznur nieźle mi się wbił w ręce. Westchnąłem. Postanowiłem wstać, zacząłem skakać i się rozprostowywać. Było mi o wiele lżej, bez tych wszystkich sznurów. W pewnej części czułem się uwolniony, lecz i tak ciałem gniłem w tym ciemnym,ponurym pomieszczeniu bez... Aleshi. Patrzałem w sufit tak przez kilka minut, gdy w końcu z tego zamyślenia wyrwał mnie dźwięk ciągnącej klamki. Spojrzałem w kierunku drzwi. Do pokoju wszedł ten koleś. Miał w ręku nóż. Oczy zaszkliły mi się łzami, a do głowy wleciało mnóstwo wspomnień. X factor, wygłupy z chłopakami, chwilę z mamą, bratem, i Aleshią. Wszystko przeleciało przez głowę tak szybko, jak mucha przed oczami. Poczułem jak po policzku spływa mi łza. Szybko otarłem ją kciukiem, żeby koleś nie zauważył że jestem słaby.
- Siadaj.. - powiedział.
Zrobiłem tak jak kazał. Może to by coś.. jednak, ech. Nie wiem czemu się posłuchałem, ale usiadłem.
- Gdzie jest Aleshia? - wykrztusiłem z ochrypłego gardła.
- Wypuściłem ją - powiedział.
Uśmiechnąłem się ostatkami sił. Uwierzyłem mu no ,bo po co miałby kłamać?
- Wiesz co , mam pewną sprawę. Nie przyszedłbym tu żeby Ci potowarzyszyć. W video , które dałem twoim przyjacielem, nie podałem adresu , gdzie mają dostarczyć pieniądze. - powiedział - dlatego zrobię to teraz, ale w inny... bardziej brutalniejszy sposób.
O co mu chodzi? Co chciał zrobić? Obserwowałem jego każdy, lekki ruch. Źrenice mi się powiększyły, gdy podszedł do mnie o parę kroków bliżej. Patrzałem na niego teraz zza byka.
- Adres gdzie się znajdujemy, wypiszę na twojej ręce tym nożem. Oraz dopiszę ,że mogą przyjść tylko dwie osoby - powiedział uśmiechając się.
Nie odpowiedziałem mu, tylko połknąłem dosyć głośno ślinę. Chwycił szybko moją rękę i podwinął całkowicie podarty i brudny rękaw mojej ulubionej bluzy. Zamknąłem oczy, zacisnąłem zęby. Pierwsze pociągnięcie, bolało. Drugie.. coraz mocniej boli. Krzyczę, uderza mnie w twarz. Otwieram oczy. Patrzę na rękę, widnieją tam dopiero trzy/cztery rysy. Zamykam oczy, nie potrafię na to patrzeć. Jeździł po mojej ręce jak po kartce papieru. Cholernie boli. ,, KOLEŚ PRZESTAŃ , RANISZ MNIE '' - krzyczałem w myślach. Czułem jak kropelki wody kapały na moje spodnie. Było to czuć. Zimno przeszywające się przez materiał spodni. Zacisnąłem mocniej zęby. Skończył. Nie zamierzałem otworzyć oczu. Zrobił chyba zdjęcie ,bo usłyszałem *PSTRYK*. Usłyszałem zatrzaśnięcie drzwiami,a potem drugimi. Otworzyłem oczy i spojrzałem na rękę. Nie myliłem się, krew ciekła mi po ręce. Był tam adres, nie miałem ochoty wiedzieć gdzie jestem więc po prostu patrzałem przed siebie.
*oczami Aleshi*
Siedziałam w tym pomieszczeniu już dosyć długo. Koleś przeniósł mnie w nocy, bo powiedział że musi pogadać z Niall'em. Potem do mnie wrócił i powiedział,że go wypuścił. Dlaczego miałabym mu nie uwierzyć? Przecież nie miał powodów żeby nas na dodatek okłamywać. Bardzo cieszyłam się ,że Niall chociaż poczuję zapach powietrza i wolności. Rano dostałam kanapkę. Nie była świeża. Miała niebieskie plamki.. chyba pleśń. Śmierdziała. Zjadłam ją, bo czułam jak żołądek domaga się jedzenia. Była ohydna. Ale jakoś zdołałam ją przełknąć. Co chwila słyszałam krzyki dobiegające... jakby z dołu. Nie przejmowałam się nimi. Miałam chyba depresję. Straciłam nadzieję ,że kiedykolwiek już stąd wyjdę.
*oczami Harrego*
Po wczorajszej rozmowie z chłopakami i obejrzeniu tego video od sprawcy tego wydarzenia, odbieraliśmy każde listy i video od wszystkich. Przejrzeliśmy ponad 100 dzisiejszych , ale nie było tam żadnej wskazówki, ani adresu.
Liam ciągle się obwiniał, nie wychodził ze swojego pokoju od wczoraj. Nic nie jadł, nie pił, ani nawet nie chciał rozmawiać z nami,a co gorsza nawet z Zayn'em. Chcieliśmy mu jak najbardziej pomóc, ale jak? Skoro nie chciał naszej pomocy.
Poszedłem do pokoju Aleshi. Miała go przyjemnie urządzonego. Dominował tu kolor beżowy i zielony, no i trochę fioletowego. Usiadłem na jej łóżko. Oglądałem zdjęcia na ścianach. Była taka piękna jak była mała. W głowie krążyło mi to video, które oglądaliśmy wczorajszego dnia. Nie był to zbyt przyjemny widok, gdy widzi się bliskie Ci osoby, które ciągle są bite. Niall próbował się wyrwać. Widziałem w jego oczach złość, wiedziałem że chciał go wtedy zabić. Jak ten koleś tak może? Czemu to robi? Czemu akurat oni? Bo co? Bo jesteśmy młodzi? Oni nawet muchy nigdy nie skrzywdzili. Położyłem się na łóżku Aleshi i nakryłem na siebie kołdrę, wąchając ją. Czułem jej przyjemny zapach, mieszany z lekkimi perfumami Niall'a. Nie przeszkadzało mi to, bo tęskniłem za tą wspaniałą dwójką. Dwójką wariatów. Po chwili już zasnąłem na jej łóżku.
*SEN HARREGO*
- Harry, kochanie! Wstawaj! - krzyknęła jakaś kobieta.
Uchyliłem głowę zza kołdry i ujrzałem Aleshi w zwiewnej białej sukience. Zerwała ze mnie kołdrę. Zacząłem za nią biec, a ona mi uciekała po całym domu.
Jej twarz... była czysta. Promieniała w słońcu i błyszczała jakby miała na niej brokat. Była piękna. Uciekała tanecznym krokiem. Miała na sobie beżową sukienkę na ramiączkach. Falowała za każdym jej ruchem. Po chwili zatrzymała się, a ja za nią.
- Kocham Cię - wyszeptała cicho do mojego ucha lekko je przegryzając i wbiła się w moje usta.
Trzymałem ręce na jej biodrach , a ona trzymała swoje na mojej szyi. Całowaliśmy się, a ja nas lekko kręciłem.
Poczułem lekkie pociągnięcie za spodenki. Spojrzałem w dół. Stała tam mała dziewczynka, miała może z dwa latka. Była piękna. Miała długie ,brązowe, kręcone włosy i duże zielone oczy. Uśmiechała się do nas i trzymała misia. Ukradkiem patrzałem na Aleshie, która uśmiechała się do niej. Wziąłem ją na ręce i dopiero po chwili zorientowałem się że jest naga.
- Tatusiu - wyszeptała - mamusia mówi ,że to nie wypada chodzić nago. Ale ja tak bardzo lubię.
Powiedziała patrząc na mnie swoimi oczami i robiąc lekki dziubek z ust. Dałem jej buziaka w policzek i mocno do siebie przytuliłem.
- Dla mnie możesz zawsze chodzić na golaska, bierz przykład ze mnie. Nie wstydź się swoich atutów odziedziczonych przez mamusię. - pstryknąłem ją w nosek, a ona zaczęła się śmiać.
Aleshia pokiwała tylko głową i przytuliła się do nas.
Miałem w ramionach cały swój świat.
*Oczami Harrego*
Obudziłem się cały rozgrzany. Rozejrzałem się po pokoju, było strasznie jasno. Słońce oślepiało moje oczy. Przetarłem je lekko. Usiadłem chowając w ręce głowę. Zacząłem myśleć o dzisiejszym śnie, był przyjemny. Jednak wiedziałem że nigdy nie będę miał na rękach takiej małej kruszynki jaką była ta dziewczynka. Rozciągnąłem się i wstałem. Zszedłem na dół , wszyscy siedzieli na sofie. Nawet Liam.
- Harry, mamy adres- krzyknął do mnie prawie płacząc Liam.
Spojrzałem na nich kolejno. Uśmiech sam mi się namalował na ustach.
- Serio? - krzyknąłem.
- No tak.. ale problem w tym że tylko dwie osoby mogą tam jechać - powiedział cicho Bad Boy.
- Dwie? - powtórzyłem.
- Tak - odpowiedział mi Louis.
- Ale to i tak jeszcze nie jest najgorsze - dopowiedział Liam.
- A więc? - spojrzałem na nich.
- Podejdź tu to sam zobaczysz - skinął do mnie głową Zayn.
Zrobiłem tak jak powiedział i podszedłem do niego. Na zdjęciu ukazała się okrwawiona ręką. Po ciele przeszły mi dreszcze. Odwróciłem od tego głowę i schowałem ją w rękach.
- Nie wiemy kogo to ręka. Najgorsze będzie że będzie o tym pamiętać do końca życia - powiedział cicho Louis.
Usiadłem na kanapie pomiędzy Liam'em , a Louis'em i patrzałem w telewizor. Bez jakiegokolwiek uczucia. Lekko ściskałem ręką drugą rękę.
- To teraz zdecydujmy kto jedzie - powiedział Liam.
I nastąpiła głucha cisza.
+ DZIĘKUJĘ WAM ZA TYLE WEJŚĆ. To na prawdę miłe, gdy wchodzę na bloga,a tu tyle wejść, i obserwatorów. Jesteście wspaniali <3
Mam nadzieję że nie schrzaniłam jedynastego rozdziału?
Pamiętajcie że jak chcecie być powiadamiani o kolejnych rozdziałach napiszcie tu swój nick z twittera, albo po prostu napiszcie do mnie na twittera ( @Puska7 )
Myślę że następny rozdział pojawi się w przeciągu czterech dni, może trzech,albo dwóch. Nie potrafię się określić, przepraszam <3
Otworzyłem oczy. Spojrzałem w bok, bo tam zazwyczaj siedziała, czasami spała Aleshia. Aleshi tam nie było. Wkurzony spojrzałem w drugi bok, następnie w tył. Zacząłem kręcić się na krześle jak oszalały. Jej nie było. Nie było jej ze mną. Byłem tym wstrząśnięty.
- Aleshia! - krzyknąłem - Aleshia, odezwij się!
Po krótkiej chwili, zorientowałem się że nie mam związanych rąk. Rozciągnąłem je i spojrzałem na nie. Przyglądałem im się długo... Wszędzie miały siniaki, duże i małe zadrapania. Oraz otwarta rana od sznura. Sznur nieźle mi się wbił w ręce. Westchnąłem. Postanowiłem wstać, zacząłem skakać i się rozprostowywać. Było mi o wiele lżej, bez tych wszystkich sznurów. W pewnej części czułem się uwolniony, lecz i tak ciałem gniłem w tym ciemnym,ponurym pomieszczeniu bez... Aleshi. Patrzałem w sufit tak przez kilka minut, gdy w końcu z tego zamyślenia wyrwał mnie dźwięk ciągnącej klamki. Spojrzałem w kierunku drzwi. Do pokoju wszedł ten koleś. Miał w ręku nóż. Oczy zaszkliły mi się łzami, a do głowy wleciało mnóstwo wspomnień. X factor, wygłupy z chłopakami, chwilę z mamą, bratem, i Aleshią. Wszystko przeleciało przez głowę tak szybko, jak mucha przed oczami. Poczułem jak po policzku spływa mi łza. Szybko otarłem ją kciukiem, żeby koleś nie zauważył że jestem słaby.
- Siadaj.. - powiedział.
Zrobiłem tak jak kazał. Może to by coś.. jednak, ech. Nie wiem czemu się posłuchałem, ale usiadłem.
- Gdzie jest Aleshia? - wykrztusiłem z ochrypłego gardła.
- Wypuściłem ją - powiedział.
Uśmiechnąłem się ostatkami sił. Uwierzyłem mu no ,bo po co miałby kłamać?
- Wiesz co , mam pewną sprawę. Nie przyszedłbym tu żeby Ci potowarzyszyć. W video , które dałem twoim przyjacielem, nie podałem adresu , gdzie mają dostarczyć pieniądze. - powiedział - dlatego zrobię to teraz, ale w inny... bardziej brutalniejszy sposób.
O co mu chodzi? Co chciał zrobić? Obserwowałem jego każdy, lekki ruch. Źrenice mi się powiększyły, gdy podszedł do mnie o parę kroków bliżej. Patrzałem na niego teraz zza byka.
- Adres gdzie się znajdujemy, wypiszę na twojej ręce tym nożem. Oraz dopiszę ,że mogą przyjść tylko dwie osoby - powiedział uśmiechając się.
Nie odpowiedziałem mu, tylko połknąłem dosyć głośno ślinę. Chwycił szybko moją rękę i podwinął całkowicie podarty i brudny rękaw mojej ulubionej bluzy. Zamknąłem oczy, zacisnąłem zęby. Pierwsze pociągnięcie, bolało. Drugie.. coraz mocniej boli. Krzyczę, uderza mnie w twarz. Otwieram oczy. Patrzę na rękę, widnieją tam dopiero trzy/cztery rysy. Zamykam oczy, nie potrafię na to patrzeć. Jeździł po mojej ręce jak po kartce papieru. Cholernie boli. ,, KOLEŚ PRZESTAŃ , RANISZ MNIE '' - krzyczałem w myślach. Czułem jak kropelki wody kapały na moje spodnie. Było to czuć. Zimno przeszywające się przez materiał spodni. Zacisnąłem mocniej zęby. Skończył. Nie zamierzałem otworzyć oczu. Zrobił chyba zdjęcie ,bo usłyszałem *PSTRYK*. Usłyszałem zatrzaśnięcie drzwiami,a potem drugimi. Otworzyłem oczy i spojrzałem na rękę. Nie myliłem się, krew ciekła mi po ręce. Był tam adres, nie miałem ochoty wiedzieć gdzie jestem więc po prostu patrzałem przed siebie.
*oczami Aleshi*
Siedziałam w tym pomieszczeniu już dosyć długo. Koleś przeniósł mnie w nocy, bo powiedział że musi pogadać z Niall'em. Potem do mnie wrócił i powiedział,że go wypuścił. Dlaczego miałabym mu nie uwierzyć? Przecież nie miał powodów żeby nas na dodatek okłamywać. Bardzo cieszyłam się ,że Niall chociaż poczuję zapach powietrza i wolności. Rano dostałam kanapkę. Nie była świeża. Miała niebieskie plamki.. chyba pleśń. Śmierdziała. Zjadłam ją, bo czułam jak żołądek domaga się jedzenia. Była ohydna. Ale jakoś zdołałam ją przełknąć. Co chwila słyszałam krzyki dobiegające... jakby z dołu. Nie przejmowałam się nimi. Miałam chyba depresję. Straciłam nadzieję ,że kiedykolwiek już stąd wyjdę.
*oczami Harrego*
Po wczorajszej rozmowie z chłopakami i obejrzeniu tego video od sprawcy tego wydarzenia, odbieraliśmy każde listy i video od wszystkich. Przejrzeliśmy ponad 100 dzisiejszych , ale nie było tam żadnej wskazówki, ani adresu.
Liam ciągle się obwiniał, nie wychodził ze swojego pokoju od wczoraj. Nic nie jadł, nie pił, ani nawet nie chciał rozmawiać z nami,a co gorsza nawet z Zayn'em. Chcieliśmy mu jak najbardziej pomóc, ale jak? Skoro nie chciał naszej pomocy.
Poszedłem do pokoju Aleshi. Miała go przyjemnie urządzonego. Dominował tu kolor beżowy i zielony, no i trochę fioletowego. Usiadłem na jej łóżko. Oglądałem zdjęcia na ścianach. Była taka piękna jak była mała. W głowie krążyło mi to video, które oglądaliśmy wczorajszego dnia. Nie był to zbyt przyjemny widok, gdy widzi się bliskie Ci osoby, które ciągle są bite. Niall próbował się wyrwać. Widziałem w jego oczach złość, wiedziałem że chciał go wtedy zabić. Jak ten koleś tak może? Czemu to robi? Czemu akurat oni? Bo co? Bo jesteśmy młodzi? Oni nawet muchy nigdy nie skrzywdzili. Położyłem się na łóżku Aleshi i nakryłem na siebie kołdrę, wąchając ją. Czułem jej przyjemny zapach, mieszany z lekkimi perfumami Niall'a. Nie przeszkadzało mi to, bo tęskniłem za tą wspaniałą dwójką. Dwójką wariatów. Po chwili już zasnąłem na jej łóżku.
*SEN HARREGO*
- Harry, kochanie! Wstawaj! - krzyknęła jakaś kobieta.
Uchyliłem głowę zza kołdry i ujrzałem Aleshi w zwiewnej białej sukience. Zerwała ze mnie kołdrę. Zacząłem za nią biec, a ona mi uciekała po całym domu.
Jej twarz... była czysta. Promieniała w słońcu i błyszczała jakby miała na niej brokat. Była piękna. Uciekała tanecznym krokiem. Miała na sobie beżową sukienkę na ramiączkach. Falowała za każdym jej ruchem. Po chwili zatrzymała się, a ja za nią.
- Kocham Cię - wyszeptała cicho do mojego ucha lekko je przegryzając i wbiła się w moje usta.
Trzymałem ręce na jej biodrach , a ona trzymała swoje na mojej szyi. Całowaliśmy się, a ja nas lekko kręciłem.
Poczułem lekkie pociągnięcie za spodenki. Spojrzałem w dół. Stała tam mała dziewczynka, miała może z dwa latka. Była piękna. Miała długie ,brązowe, kręcone włosy i duże zielone oczy. Uśmiechała się do nas i trzymała misia. Ukradkiem patrzałem na Aleshie, która uśmiechała się do niej. Wziąłem ją na ręce i dopiero po chwili zorientowałem się że jest naga.
- Tatusiu - wyszeptała - mamusia mówi ,że to nie wypada chodzić nago. Ale ja tak bardzo lubię.
Powiedziała patrząc na mnie swoimi oczami i robiąc lekki dziubek z ust. Dałem jej buziaka w policzek i mocno do siebie przytuliłem.
- Dla mnie możesz zawsze chodzić na golaska, bierz przykład ze mnie. Nie wstydź się swoich atutów odziedziczonych przez mamusię. - pstryknąłem ją w nosek, a ona zaczęła się śmiać.
Aleshia pokiwała tylko głową i przytuliła się do nas.
Miałem w ramionach cały swój świat.
*Oczami Harrego*
Obudziłem się cały rozgrzany. Rozejrzałem się po pokoju, było strasznie jasno. Słońce oślepiało moje oczy. Przetarłem je lekko. Usiadłem chowając w ręce głowę. Zacząłem myśleć o dzisiejszym śnie, był przyjemny. Jednak wiedziałem że nigdy nie będę miał na rękach takiej małej kruszynki jaką była ta dziewczynka. Rozciągnąłem się i wstałem. Zszedłem na dół , wszyscy siedzieli na sofie. Nawet Liam.
- Harry, mamy adres- krzyknął do mnie prawie płacząc Liam.
Spojrzałem na nich kolejno. Uśmiech sam mi się namalował na ustach.
- Serio? - krzyknąłem.
- No tak.. ale problem w tym że tylko dwie osoby mogą tam jechać - powiedział cicho Bad Boy.
- Dwie? - powtórzyłem.
- Tak - odpowiedział mi Louis.
- Ale to i tak jeszcze nie jest najgorsze - dopowiedział Liam.
- A więc? - spojrzałem na nich.
- Podejdź tu to sam zobaczysz - skinął do mnie głową Zayn.
Zrobiłem tak jak powiedział i podszedłem do niego. Na zdjęciu ukazała się okrwawiona ręką. Po ciele przeszły mi dreszcze. Odwróciłem od tego głowę i schowałem ją w rękach.
- Nie wiemy kogo to ręka. Najgorsze będzie że będzie o tym pamiętać do końca życia - powiedział cicho Louis.
Usiadłem na kanapie pomiędzy Liam'em , a Louis'em i patrzałem w telewizor. Bez jakiegokolwiek uczucia. Lekko ściskałem ręką drugą rękę.
- To teraz zdecydujmy kto jedzie - powiedział Liam.
I nastąpiła głucha cisza.
+ DZIĘKUJĘ WAM ZA TYLE WEJŚĆ. To na prawdę miłe, gdy wchodzę na bloga,a tu tyle wejść, i obserwatorów. Jesteście wspaniali <3
Mam nadzieję że nie schrzaniłam jedynastego rozdziału?
Pamiętajcie że jak chcecie być powiadamiani o kolejnych rozdziałach napiszcie tu swój nick z twittera, albo po prostu napiszcie do mnie na twittera ( @Puska7 )
Myślę że następny rozdział pojawi się w przeciągu czterech dni, może trzech,albo dwóch. Nie potrafię się określić, przepraszam <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)