niedziela, 1 września 2013

Rozdział czternasty.

- Ale on nie jest takim psychopatą żeby jej coś zrobić - powiedział do mnie Liam.
- Ale.. - nie zdołałem wydusić  z siebie słowa, od razu ślina napełniała moje gardło i kaszlenie wydobywało się z mojego gardła.

≫≫≫≫≫≫≫≫≫≫≫

*POV HARRY*

Naciągnąłem kaptur na głowę ,tak żeby zakrywał mi większą część twarzy i poszedłem powłóczyć się po mieście. Nic innego nie miałem do roboty. Z rękoma wbitymi w kieszenie i głową wciśniętą w ramiona wyglądałem jak większość gnojków,których pełno na ulicach.
Tłum lekko mnie popychał. Nie przejmowałem się tym,najlepsze było to,że nikt mnie nie poznawał. Korzystałem z tego, że mnie popychają,wtedy nie myślałem. Przemierzałem ulicę,gapiąc się na wystawy,napisy na murach,psie kupy na chodnikach i dzieciaki ,które wiodły normalne,uporządkowane życie. Moje życie nigdy nie było normalne i uporządkowane. Dzisiaj psychopata,parę lat temu praca w piekarni, i inne. Uwielbiałem być wśród ludzi,którzy nie znali lęku. Lubiłem ogniska,śpiewy,nocne opowieści o zbrodniach,napadach na banki,miłości i zazdrości. Przeszedłem już chyba pół Londynu z niemiłym wrażeniem że ktoś lada moment położy mi rękę na ramieniu i powie ''Harry Styles?''. Ta niepewność była męcząca. Czasami chciałem być normalnym człowiekiem, taki,którego niewielu ludzi kojarzy,takim który ma normalne życie. Ale wtedy pomyślę o tym,jakich mam wspaniałych przyjaciół. Co dla mnie zrobili... co ja dla nich zrobiłem. Na szczęście po chwili znalazłem empik. Mój azyl. Przez godzinę przeglądałem książki. Przeczytałem kawałek ''Buszującego w zbożu'' i dalej przeglądałem.
Jednak jak mówiłem.. poczułem czyjąś dłoń na ramieniu to zbiło mnie z tropu,bałem się odwrócić. Zaryzykowałem i się odwróciłem.
Stała tam blondynka,taka jakie lubię i się do mnie uśmiechała.
- Autograf,zgadłem?- spojrzałem na nią gubiąc się w jej oczach.
Dziewczyna przyglądała mi się dziwnie, chyba nie o to jej chodziło,więc uniosłem kąciki swoich ust ku górze.
- Nie,nie po co miałabym brać twój autograf? Nie kojarzę Cię - wychrypiała swoim głosem.- Chciałam się zapoznać,wydajesz się być ciekawą osobą,niedawno czytałeś moją ulubioną książkę.
Podrapałem się nieswojo po karku,nie zdejmując z niej swojego wzroku.
- Sory,nie wiedziałem. Nikt nie zaczepiał mnie już od dawna z takiego powodu - powiedziałem.
- Jestem Caroline - wyciągnęła w moim kierunku dłoń,na której widniały dosyć 'duże' blizny.
- H-Harry.
W końcu się skapnęła,że patrzę na jej blizny,więc zasłoniła je swoją drugą ręką.
- Jak będziesz godny zaufania,to Ci kiedyś powiem - wyszeptała patrząc na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami.


                                                          ≫≫≫≫≫≫≫≫≫≫≫


- Więc mówisz,że się tu dopiero przeprowadziłaś rok temu - zapytałem.
- Tak,całkowicie nie znałam angielskiego. Jestem z Włoszech - przytakiwała mi głową.
Niesamowite,jakie duże zaufanie już do niej miałem. Mogłem jej się zwierzyć z każdą rzeczą,pogadać o czym tylko chcę,była taka  miła,taka radosna, pozytywnie nastawiona do życia.
Przy niej,zapominałem o jakichkolwiek problemach,była z resztą taka ładna.
Mogę szybko i beznamiętnie powiedzieć ,że ładniejsza i milsza od Aleshii. Tak właśnie,to chyba było tylko zauroczenie. Caroline jest taka słodka.
Usłyszałem dźwięk swojego Iphona,wyjąłem go z kieszeni po czym od razu zacząłem czytać.

'' Harry nie ładnie tak. Najpierw Aleshia, teraz Caroline?
Jesteś takim dupkiem. 
Haha, zapomniałem. Przecież to doskonale Cię opisuję.
Zagubiony,niedowartościowany chłopiec.
Prawda?
Musisz się zadowolić taką o to Caroline. 
Aleshia to nie twoja liga, wymagająca, i oddana innemu.
Ile byś dał,żeby mnie teraz zabić.
Tak strasznie mi przykro ciamajdo. XYZ ''

Poczułem jak moje oczy robią się pełne łez.
- Co się stało? - Caroline położyła dłoń na mojej dłoni.
- Bo... nieważne - uśmiechnąłem się - już jest ok.
- Co było w tym sms? - spytała.
Kolejny sms,odczytałem szybko,zanim Caroline mogła coś powiedzieć.

'' Jeśli jej cokolwiek pokażesz.... 
Aleshii stanie się jeszcze gorsza krzywda. YXZ ''

Bez zastanowienia pokazałem Caroline pierwszego sms. Gdy to czytała miała nieprzyjemny wyraz twarzy, a niedługo potem uciekła,pozostawiając na stole mojego Iphona. Gdy wybiegłem,jej już nie było. Kopnąłem o najbliższy śmietnik.
Pokręciłem głową i szybkim,zdecydowanym krokiem szedłem do domu. Po niespełna dziesięciu minutach byłem już w domu. Skierowałem się do pokoju,jednak chłopcy zatrzymali mnie na wejściu.
- Co to za sms? Caroline? Powalony jakiś jesteś?! - krzyknął niecierpliwie przeczesując włosy Liam.
- YXZ ma rację, jesteś niedowartościowany,a Aleshia to nie twoja liga - splunął podchodząc do mnie Niall.
Wiedziałem,że to się dobrze nie skończy.
Poczułem pchnięcie w tył, potem już się nie opanowałem, z całej siły jaka znajdowała się w moim ciele, walnąłem Niall'a w twarz. Odegrał się mocnym jak na niego uderzeniem w szczękę. Rozdzielił nas Zayn.
- Uspokójcie się! - krzyczał
Trzymałem swoją szczękę, która całe szczęście nie była złamana,a Niall masował swój policzek.
- To przez Ciebie Aleshia tam trafiła - krzyczałem - to ty z nią poszedłeś na spacer. Ja bym ją chociaż obronił,a ty? - prychnąłem - Grubas! Stałeś tam jak ostatnia ciamajda, przez Ciebie się w to wpakowaliśmy. Mam was w dupie - krzyknąłem idąc do swojego pokoju i zatrzaskując przy tym drzwi.
Wiedziałem co teraz robili. Liam pewnie trzymał głowę w rękach,Zayn patrzał w bok,Niall chodził po pokoju zdruzgotany całym zajściem,a Louis krzątał się sprzątając. 

* POV LIAM *

Jeden telefon i wszystko by było ok. Ale.. nie mamy odwagi żeby zadzwonić na policję, to jest zbyt trudne. Boimy się,że nas w końcu zabije. Wolałbym żeby mnie zabrał,niż moją kochaną,małą siostrzyczkę. Ona jest bezradna,nigdy nikomu nie zrobiła krzywdy, nigdy. 
- Moja kochana Aleshia - szepnąłem cicho pod nosem, trzymając w oczach łzy.
Kiedy umarła Sara,myślałem że nigdy nie zdołam się zakochać. Chociaż wiedziałem ,że chciałaby żebym znalazł jej zastępczynię. Ale byłem pewien,że nikomu nie znajdę.
Myliłem się.
Niedawno poznałem Danielle. Jest cudowna. Rozumiemy się bez słowa. Nie poznałem jej jeszcze z chłopakami,myślę,że to jeszcze nie ten czas. Jak wszystko się z powrotem ułoży, przedstawię ją ich. Wiem.. że się ułoży. 
Schowałem ponownie twarz w dłonie i zadzwoniłem do Danielle. Odebrała niezwłocznie.
- Halo? Liam? Już jest? - powiedziała
Widzicie? Nie mówiłem? Jak ona się troszczyła.
- Nie... chciałem powiedzieć ,że Cię kocham - powiedziałem zaciskając pięści. 


I CO MYŚLICIE O CZTERNASTYM ROZDZIALE?
 

JEŚLI CHCECIE BYĆ POWIADAMIANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH,PISZCIE DO MNIE NA TT ( @hugmeirishboyxx ) ALBO TUTAJ W KOMENTARZACH.
KOCHAM WAS <3

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział trzynasty.

Siedziałam pod drzwiami pogrążona w myślach. Nie słyszałam już nic, tylko swoje głośne krzyki .. w myślach. Nie mogę uwierzyć,że to wszystko trafiło na mnie. Na taką bezradną kobietę jak ja. Jak mam sobie tu sama poradzić? Gdy był Niall.. miałam chociaż jakieś wsparcie, a teraz? Jestem sama...
Próbuję się nie rozpłakać, zaciskam pięści i usta. Siedzę w milczeniu. Przeżyłam najlepsze chwile, ale teraz jest najgorszy czas. Wszystkie moje zmartwienia wydawały się być jeszcze niedawno takie odległe. Teraz wygląda na to że rozgościły się u mnie na dobre. Dużo myślę o Niall'u. Tworzymy taką wspaniałą przyjaźń, nie chcę wiązać z nim coś poważnego... ale go kocham. Kiedy on jest w pobliżu, nie czuję niczego poza radością. Jest uśmiechem na mojej twarzy. Aniołem. Powinnam mu powiedzieć co tak na prawdę czuję, ale kiedy? Gdy już nas nie będzie?
Siedem miliardów ludzi na świecie szuka przez całe życie swojej miłości, ja wiem ,że w tak młodym wieku już ją znalazłam. Myślę, że gdy pierwszy raz go ujrzałam, cząstka mnie wiedziała co się może wydarzyć. I nie  chodzi tu o jego słowa czy czyny. Chodzi o uczucie, które pojawiło się razem z nim. Szalonym wydaję się być fakt, że nie mogę być pewna czy kiedykolwiek poczuję coś podobnego, jeśli go stracę. Wiedziałam,że jego świat porusza się szybko. Trasy, sesje, fanki... Ale on samym uśmiechem przypomina anioła. Więc jak go nie kochać? Zgaduję,że straciłam wszelką równowagę i myślę ,że najgorszą częścią tego wszystkiego nie było utracenie jego, tylko to,że zatraciłam przez niego siebie.

'' You'll never yourself half as much as I love you
You'll never treat yourself right darlin, but I want you to.
If I let you know, I'm here for you,
maybe you'll love yourself
Like I .... love you '' 

* oczami Harrego *

Jechaliśmy w milczeniu. Przeszukaliśmy cały dom, a jej nigdzie nie było. Do jasnej cholery! Musiał ją gdzieś wywieźć. Jakoś domyślić się,że będziemy próbowali ich wyrwać. To nie możliwe, żeby nie słyszała naszych krzyków. To niemożliwe.
Niall siedział z tyłu, pogrążony w myślach, Zayn patrzał przez szybę, a ja prowadziłem w miarę szybko auto. 
- Co teraz? - odchrząknął Zayn
Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć? Miałem odpowiedzieć, że możliwe,że straciliśmy ją na zawsze? Liam sobie z tym nie poradzi...
- Ja tu wrócę... Wrócę tu kurwa jutro - wycedził przez zęby szorstko Niall.
- Ja też - wyszeptałem, ale chyba mnie nie usłyszeli.

* kolejny dzień *
- Czyli jedziemy wszyscy? - zapytałem 
- No nie. Przecież jeden musi zostań, na wszelki wypadek, jak ona się pojawi - wyszeptał Louis, patrząc się na mnie.
Poczułem wibrację w telefonie, od razu po niego sięgnąłem. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności ,reszta zrobiła to samo. Pewnie Paul napisał.

,, Dobrze myślicie. Aleshia może zjawić się w każdym momencie.
Brawo.
Może żywa? Może martwa?
Po co braliście Niall'a?
Pogorszyliście jej jak i sobie sprawę.
Nie róbcie nic pochopnie i lepiej... nie pojawiajcie się dzisiaj u mnie.
Nie mam ochoty na odwiedziny :) XYZ '' 

Gdy to przeczytałem spojrzałem na chłopaków. Każdy z nim patrzał na każdego po kolei. Nie wiedzieli co zrobić. Ja też. Usiadłem na kanapę i przyglądałem się widokom zza okna. 

* parę minut później *

- Kto to w ogóle XYZ? - spytał się Louis.
Na samą myśl o tej osobie, ciarki samowolnie przeszły przez moje ciało.
- Osoba ,która nie chcę ujawnić swoich danych - wyszeptał Niall.
- Zabiję skurwysyna! Czy mu sprawia przyjemność krzywdzenie innych? To jest jakieś chore! - Gdy Zayn wypowiadał te słowa, każdy na niego patrzał przerażony.
I ponownie rozległ się dźwięk sms, jednak teraz tylko Zayn'a.
- Przeczytaj na głos - powiedziałem głośno, spodziewałem się ,że to xyz.
Zayn stał przez chwilę nieruchomo, patrzał na telefon. Jednak nie wytrzymał, rzucił go w moją stronę i wybiegł z salonu prosto do swojej sypialni, zatrzaskując z hukiem drzwi.

,, Uważaj na słowa Malik. 
Zapewne nie chciałbyś żeby coś się stało Perrie?  
Może podetnę jej gardło, może utnę rękę? 
Albo zostawię jej znak, na całe życie.
Przekroczyłeś swój limit wykorzystywanych szans. 
Nie skontaktujesz się więc z Perrie.
Spokojnie... teraz jest bezpieczna u mnie. 
Pamiętajcie!
Obserwuję was na każdym kroku, więc bez żadnych ceregieli :) XYZ ''

Gdy to odczytałem, zamknąłem oczy. Miał nas w garści, mógł nami pomiatać. Byliśmy bezbronni. Teraz zostało nam tylko czekać.

* oczami Aleshi *

Siedziałam zamyślona w lewym roku ciemnego pomieszczenia, w którym byłam i nagle usłyszałam krzyki ''WSTAWAJ , WSTAWAJ DO CHOLERY ''.
Wstałam pośpiesznie jak mi kazano, jednak po chwili poczułam mocne uderzenie w głowie i upadek na twardą i mokrą podłogę.

Spojrzałam przed siebie. Ujrzałam tam moją babcię i mamę. Uśmiechały się. Machały. Były szczęśliwe. Pokazywały mi żebym odeszła, wyganiały mnie.
- To nie dziś Aleshio.
Chciałam do nich iść. Jednak coś mocno trzymało mnie za ręce. Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam.
Odwróciłam się i ujrzałam tylko rażące światło i szarą postać.
- Puść mnie, proszę! Tam jest moja babcia! I mama! Chcę się do nich przytulić, iść do nich. Proszę - krzyczałam.
- Nie zostawiaj mnie, nie dziś, błagam. - postać wyraźnie odpowiedziała mi na moje błagalne prośby.
- Ale tam jest ... - spojrzałam w kierunku gdzie widziałam bliskie mi osoby. Ich już nie było. 
- Jesteś za młoda. To nie ten czas,żeby tam iść - postać nagle zaczęła się zamazywać.
- Na co? Za młoda na co? Gdzie iść? Nie zostawiaj mnie tu samej! ZOSTAŃ - krzyczałam głośno kaszląc.

* oczami Harrego *

Siedzieliśmy w milczeniu. Już prawię godzinę. No,bo co? 
Na tt nie dawaliśmy znaków życia, directioners coraz bardziej się martwiły. Robiły coraz więcej akcji.
Nie wychodziliśmy z domu.
Pod domem było coraz więcej directioners, niektóre nawet spały pod naszym domem. 
To było pocieszające, ale nie chcieliśmy im wyznawać prawdy.
To nie jest łatwe.
I na pewno nie dla mediów. 
Ciągle jesteśmy pilnowani przez tego psychopatę, nic nie możemy zrobić. NIC co by się mu nie spodobało. W końcu tą ciszę przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu Zayn'a.
Po czym poznałem? Na dzwonku miał '' WINGS '' Little Mix.
Odebrał od razu, ale się nie odzywał. Patrzał w jeden punkt, osłupiały. W końcu zaczęły mu lecieć łzy, o co chodziło? Niedługo potem, jego telefon leżał w kawałkach na podłodze.
- On ma Perrie. Krzyczała mi do słuchawki. Krzyczała że robi jej krzywdę, że ją to boli. Że nie chcę już tu być,a po chwili usłyszałem jego głos, powiedział '' powodzenia '' i rozłączył się - mówił to chlipiąc. 
Liam go obejmował. Teraz Zayn na pewno wiedział jak się czuję w takich chwilach Liam.
- Jak mamy je wydostać? - wstałem - skurwielu! Daj nam wskazówkę! Pojebany jesteś czy co? 
- Harry, uspokój się - za ramię złapał mnie Louis.
Usłyszałem dźwięk swojego telefonu, spojrzałem na wyświetlacz i zacząłem na głoś czytać sms'a.

,, Opanuj się Harruś.
Nie lubię jak ktoś mnie tak przezywa.
Kochasz swoją siostrzyczkę, prawda?
Więc ogarnij się kurwa,albo jej coś zrobię.
To nie będzie dla mnie problem, raczej dla Ciebie większy.
Jesteś z nią mocno związany, więc uważaj XYZ '' 

- Co się dzieję, ludzie, pomocy - wyszeptałem i usiadłem na łóżku zasłaniając oczy rękoma.

sobota, 9 marca 2013

Rozdział dwunasty.

- Myślę ,że powinniśmy zrobić losowanie - zaproponował ze spokojem w głowie Louis.
Wstałem szybko i pobiegłem do kuchni po miskę, w której zawsze robiliśmy głosowanie. Wziąłem tą co trzeba i po dobrych dziesięciu sekundach znajdowałem się  w salonie z chłopakami. Liam wrzucił karteczki z naszymi imionami.
- Kto losuję? - zapytał Zayn.
- Ja - powiedziałem.
Włożyłem rękę, bo nie słyszałem sprzeciwów i wyjąłem dwie karteczki. Otworzyłem je i się uśmiechnąłem.
- Ja i Bad Boy- spojrzałem na nich.
Zayn kiwnął głową na znak że rozumie, a Louis i Liam patrzeli w ziemię.
Spojrzałem na zegarek, nie było jeszcze późno więc postanowiliśmy jechać tam jeszcze dziś. Ubrałem na siebie płaszcz i czekałem jeszcze chwilę na Zayn'a.
- Co tak długo? - krzyknąłem gdy wchodził do auta.
- Włosy układałem - powiedział z uśmiechem.
- Palant ... - szepnąłem. - Jaki to adres? - spojrzałem na niego.
- Raymond Road 34a - powiedział.
- Przecież to strasznie blisko.
Usłyszałem pisk opon , oczywiście była to moja sprawka, i pędem zacząłem jechać z Zayn'em w wyznaczonym  kierunku. Jechaliśmy w milczeniu, byłem zamyślony Aleshią.
Aleshia zawsze będzie dla mnie kimś wyjątkowym - inteligentna, ładna, szczupła, delikatna, po prostu idealna. Rzeczywiście, odbiło mi na jej punkcie. Mam bzika. Wiem,że woli Niall'a, pogodziłem się z jej decyzja, chociaż wolałbym żeby była ze mną. Chciałem być dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem. Chciałbym żeby przeżyła ze mną coś niesamowitego. Wiedziałem że w końcu moje... jedno marzenie się spełni. Chociaż z dnia, na dzień zaczynałem wątpić.
- To już tu - pchnąłem łokciem Zayn'a.
Wysiedliśmy z auta, rozciągając się. Spojrzałem na dom, był mały. Skromny domek na przedmieściach Londynu.Był cały czerwony. W każdym oknie było ciemno. Zero żywej duszy. Jednak wiedzieliśmy że jest tam Niall i Aleshia.
- Może jednak to nie tu? Może pacan dał nam zły adres? - zapytał mnie Zayn.
- Nie to tu, na pewno. - kiwnąłem do niego głową.
Postanowiliśmy zapukać, jak dostojni goście. (HEHE). Wolnym krokiem szliśmy w kierunku drzwi i zapukaliśmy. Nikt nie otwierał. Pociągnąłem klamkę, drzwi były otwarte. Weszliśmy tam. W domu było strasznie cicho. Szliśmy skrzypiącymi schodami w górę. Cisza jak w kościele.
*oczami Niall'a*
Nie znałem godziny. Nie wiedziałem czy dzisiaj jest poniedziałek czy może czwartek? Nie wiedziałem ile tu jestem. Tydzień? Czy może po prostu jeden dzień, który dłuży się w nieskończoność? Straciłem orientację czasową. Z toku myślenia wybiły mnie czyjeś kroki. Nie były pojedyncze, tylko ciągłe. Na pewno przechodziły tamtędy dwie osoby. Może kogoś jeszcze uwięził ? Nie miałem związanych rąk, dlatego swobodnie mogłem wstać i podejść do drzwi , żeby posłuchać.  Słuchałem,słuchałem, z każdą chwilą kroki były głośniejsze. Aż w końcu.......
- Nie ma ich tu chyba. Ani żywej duszy, tylko my - oznajmił lekkim tonem ... ktoś.
Zacząłem walić w drzwi i krzyczeć jak szalony. Nie wiedziałem kto to, ale może była w tym jakaś nadzieja? Miałem małą iskierkę nadzieję że to ktoś z moich bliskich.
*oczami Harrego*
Zeszliśmy ze skrzypiących schodów i weszliśmy do jakiegoś schronu? Gdzie strasznie śmierdziało. Chociaż bardziej to przypomina piwnicę. Znalazłem włącznik do światła, otworzyłem je. Próbowałem nie oddychać, cuchnęło strasznie.
- Nie ma ich tu chyba. Ani żywej duszy, tylko my - oznajmił mi Zayn.
Po dosłownie pięciu sekundach? Usłyszeliśmy głośne walenie w drzwi i krzyki. Podbiegliśmy do drzwi, popychając się z Zayn'em nawzajem.
- Niall !!! To ty? - krzyczałem.
- Tak - krzyczał strasznie głośni.
Największym problemem było to jak się dostaniemy do Niall'a. Drzwi nie miały klamki tylko kłódkę.
- Niall czekaj tam ! - krzyknąłem.
- Nie mam zamiaru się stąd ruszać - odpowiedział.
Zayn pobiegł pędem do samochodu po młotem , żeby wybić kłódkę. Wrócił po niecałej minucie. Był chłopak strasznie szybki. Od razu gdy podszedł do mnie, odsunął mnie i zaczął uderzać w kłódkę. Skrzywiła się. Raz... drugi... trzeci.... czwarty. Zayn był coraz bardziej zmęczony. Piąty... szósty... siódmy... ósmy. Zayn traci siły.. Dziewiąty... Kłódka upadła na ziemię. Otworzyliśmy drzwi i ujrzeliśmy całego zapłakanego i obitego Niall'a. Staliśmy bez ruchu, ale nie wytrzymaliśmy i rzuciliśmy się wszyscy w objęcia.
- Stary, co on z tobą zrobił - odrzekłem z trudem, połykając łzy.
Jeszcze chwilę się przytulaliśmy, gdy się zorientowaliśmy że nie ma tam Aleshi.
- Dobra Niall. Wiesz gdzie jest Aleshia? - spytał Zayn.
- CO? - Krzyknął - przecież on ją podobno wypuścił - oparł się o ścianę. - co za drań.
- Oszukał was waszą wspólną miłością - wyszeptałam.
Miałem nadzieję że nikt tego nie usłyszał. Po niemalże pięciu sekundach zacząłem biec przed siebie i krzyczeć '' ALESHIA! JESTEŚ TU?'' , '' ALESHIA ODEZWIJ SIĘ ''. Zayn i Niall również biegli za mną i tak krzyczeli, czułem jak głos z każdą sekundą mi się łamie.
*oczami Aleshi*
Wiecie jak to jest. Człowiek zawsze liczy,że się uda. Ja akurat liczyłam że uda mi się stąd wydostać, dzisiaj, to było moim marzeniem. CHCIAŁAM UCIEC Z TEJ MĘCZARNI. Nikt nie chciałby tu być. Nie życzyłabym tego nikomu. Nawet najgorszemu wrogu.
Słyszałam wiele krzyków dochodzących z korytarza. Nie przejmowałam się nimi. Siedziałam skulona w kącie, trzęsąc się z zimna. Owinęłam ręce wokół nóg i przybliżyłam je do siebie jak najbliżej. Brodę położyłam na kolana i przyglądałam się ścianie na przeciwko mnie. Siedziałam na brudnej, obklejonej podłodze w jasnych, beżowych spodniach. Miałam popękane usta, czułam to. Język miałam szorstki, nie wiedziałam już jak to jest czuć coś mokrego w ustach. Chciałam się napić. Gardło mnie bolało, nie mogłam praktycznie nic wypowiedzieć. Oddychałam głęboko, czasami zachłystając się tym smrodem. Wdech, wydech, wdech, wydech , wdech,wydech. Przepełniało mnie uczucie samotności. Powietrze pachniało zgnilizną , szczurami, a ja... byłam nieszczęśliwa. Przypomniało mi się dzieciństwo. Uśmiechałam się niepewnie gdy przypominały mi się bajki. Kaczor Donald, Myszka Miki, Muminki. Jednak jeszcze bardziej uśmiechałam się gdy przypominał mi się Liam. Gdy bawiłam się w nim w każde wakacje w chowanego, berka, podchody. Tak bardzo za nimi wszystkimi tęskniłam. Za Liam'em, Niall'em , Louis'em, Zayn'em i ... Harry'm też. Na myśl o tym,że nigdy więcej mogłabym już nie zobaczyć ich uśmiechu łzy samowolnie spływały mi jak strumień wody po moich brudnych policzkach, a potem prosto na moje spodnie, zostawiając kałużę. Jednak, rozmyślałam także o tym dobrych rzeczach. Że jednak ich spotkam, i będzie jak dawniej. Potrząsnęłam lekko głową. Byłam gotowana cud, tymczasem cisza... Pukałam lekko paznokciami o podłogę, głowę opierałam o ścianę, a czas leciał. Usłyszałam uderzenie młotkiem. Nabrałam głęboko do płuc powietrza, chciałam się udusić. Ale zamiast tego wybuchnęłam śmiechem. Z czego się śmiałam? Nie wiem. Może powinnam iść już do psychiatryka. Po paru minutach się uspokoiłam. Zamknęłam oczy, miałam już zasnąć gdy usłyszałam swoje imię dobiegające z dołu. Chyba mi się coś zdawało. Ale nie, ktoś ciągle je wykrzykiwał. Moje imię. MOJE! '' Aleshia, odezwij się''. Aleshia to ja! Tak! Źrenice mi się powiększyły. Na mojej twarzy ni stąd ni zowąd pojawił się uśmiech.  Nie zdołałam krzyczeć, strasznie bolało mnie gardło. Błagałam Boga ,żeby te osoby, które krzyczały moje imię wbiegły w korytarz, w którym jestem. Słyszałam ich krzyki. Ostatkami siły, bezradnie podeszłam do drzwi. Głosy ucichły. Waliłam pięściami w drzwi. Próbowałam krzyczeć, wychodziło tylko coś w stylu szeptu. Uderzałam z całej siły, chociaż miałam jej niewiele. Nie słyszałam już nic, tylko swój płacz. Płacz ,który z sekundy na sekundę był głośniejszy. Waliłam jeszcze w drewniane drzwi, ale chyba na marne. Nic już nie słyszałam...

sobota, 2 marca 2013

IMAGIN O LIAM'IE.

MUSIAŁAM DODAĆ TEGO IMAGINA, BO DOSTAŁAM NAGŁEJ WENY. Myślę że się spodoba :)






Czułam jak przez moje  powieki przenika światło. Otworzyłam swoje duże oczy, lecz po chwili z powrotem je zamknęłam. Słońce mnie oślepiło. Usiadłam po turecku i przetarłam lekko swoje oczy. Spojrzałam w bok. Leżał tam anioł. Dotknęłam  ręką jego klatki piersiowej. Czułam lekkie bicie serca. Widziałam jak co parę sekund klatka się unosi i z powrotem spada w dół. Zaczęłam jeździć opuszkami paluszków po jego klacie, wiedziałam że bardzo go to łaskotało. Przekręcił się zabawnie i otworzył oczy spoglądając na mnie. Uśmiechnęłam się do niego,a on szybkim ruchem znalazł się nade mną i zaczął mnie namiętnie całować. Gryzł delikatnie moje wargi i dotykał mojego brzucha i ramion. Tak bardzo go kochałam. Nie spodziewałam się że w moim życiu pojawi się taka osoba. Byłam jeszcze dwa lata temu zranioną osobą. Pewien człowiek przeniósł na mnie swoje problemy. Zostałam zgwałcona, lecz on mnie znalazł. Pokochał mnie. Jestem z nim już dwa lata i spodziewamy się dziecka. Oderwałam się od niego i wstałam lekko się rozciągając i kładąc ręce na swoim dużym brzuchu. Spojrzałam w lustro. Jak na 6-sty miesiąc miałam dosyć duży brzuch.
- Nie długo, nasze maleństwo wyjdzie na świat - powiedział do mnie Liam, który ścielił akurat łóżko.
W moim oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Prawie codziennie zadawałam sobie pytanie ,,Czym zasłużyłam na to szczęście?''. Nie chciałam żeby cokolwiek się zmieniało. Liam przytulił mnie od tyłu, a ja pocałowałam go w policzek.
- Miałabyś dzisiaj ochotę na spacer? - wyszeptał mi do ucha.
- Jasne - uśmiechnęłam się do niego, pstrykając paluszkiem w jego nosek.
Zaśmialiśmy się, a ja poszłam się ubierać. Ubrałam na siebie za dużą bluzkę, czarne spodnie i sweter od Liam'a. Przemyłam swoją twarz, wyszorowałam zęby i zeszłam na dół.
Liam siedział już przed stołem gdzie leżały kanapki. Zrobił moje ulubione. Te z pomidorem i serem. Usiadłam na przeciwko niego i wzięłam do rąk jedną z kanapek. Jedliśmy w milczeniu. Nigdy nie rozmawialiśmy podczas jedzenia.
Patrzałam na niego co chwilę, a on skromnie się uśmiechał. Był taki piękny. Nie byłam z nim dla sławy, poznałam go za nim się stał sławny. Zaczęłam przyjaźnić się z jego przyjaciółmi, jednak najbardziej z Niall'em. Był bardzo miły, jednak ja już miałam swoje szczęście. I nigdy przenigdy nie chciałam go zmieniać.
Gdy już skończyliśmy jeść, zebrałam talerze i je wszystkie zmyłam. Od czasu do czasu patrzałam w telewizor. Liam oglądał w tym czasie Toy Story. Jego niedzielny zwyczaj. Kiedyś, nasz synek, będzie z nim oglądał w niedzielę Toy Story. Będzie wspaniałym ojcem.
*godzinę później*
- To jak kochanie, idziemy już? - zapytał mnie podchodząc do mnie.
- Tak już chwileczkę. Tylko ubiorę jeszcze buty - uśmiechnęłam się do niego.
Ubrałam na siebie buty, co sprawiało i coraz więcej trudności. No,bo jak ma się duży brzuch, to nie łatwo ubierać butów, a co gorsza je sznurować. Liam widząc jak się męczę, podszedł do mnie i je zawiązał.
- Dziękuję - wyszeptałam prostując się i dając mu całusa w kącik ust.
W tym samym czasie, złapał mnie za rękę i splótł nasze palce w jedność. Wyszliśmy z domu, zamykając drzwi na klucz.
Szliśmy przez park, była jesień więc było pięknie. Rozglądałam się jak zawsze. Uwielbiałam ten park, codziennie był inny. Skrywał w sobie tajemnicę. Liam zawsze opowiadał mi historię, lecz dzisiaj... dzisiaj nie powiedział nic. Szliśmy w milczeniu.
- Liam, powiedz mi co się stało? - w końcu przerwałam tą ciszę zatrzymując się i pociągnęłam go za sobą.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się.
- Jednak widzę że coś. Zawsze opowiadałeś mi historię, śmialiśmy się, a dzisiaj? Dzisiaj idziemy ponuro przez park bez żadnych emocji. Powiedz mi - powiedziałam.
Nie odpowiedział. Puściłam jego rękę i zaczęłam iść w kierunku domu. Nie zareagował na to. Odwróciłam się jeszcze, stał tam nieruchomo. Weszłam do domu i usiadłam na kanapę włączając telewizor i oglądając nudne seriale.
Mijały godziny, a go nie było. Zaczęłam obgryzać paznokcie. Dzwoniłam do niego, lecz on nie odbierał.
Zamknęłam oczy i zasnęłam na kanapie.
*Kolejny dzień , 5:43 rano*
Usłyszałam dobijanie się do drzwi, głośne pukanie. Zerwałam się na równe nogi. Strasznie bolał mnie kark, nie dziwię się. Spałam na kanapie ze zgiętym karkiem.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam przed nimi pijanego Liam'a. Wyszczerzyłam oczy.
- H-h-ej k-k-och-anie - ledwo co powiedział wchodząc do domu.
Od razu skierował się do sypialni gdzie zasnął.
- Co się stało? - szeptałam ciągle pod nosem.
*Pięć godzin później*
Zrobiłam sobie obiad. Ziemniaki na parze i chude mięso. W czasie diety próbowałam się zdrowo odżywiać, nie chciałam żeby dziecko od małego jadło Fastfoody. Usiadłam przed stołem i zaczęłam jeść obiad. Nie byłam głodna, ale musiałam się czymś zająć,żeby nie myśleć o wczorajszym dniu i dzisiejszym początku dnia. Usłyszałam skrzypienie podłogi. Spojrzałam w tamtym kierunku, stał tam Liam. Miał całe podkrążone oczy, uśmiechał się lekko do mnie. Zlekceważyłam go, usiadł przede mną. Złapał mojej ręki, spojrzałam mu w oczy.
- Liam, czemu to zrobiłeś? - zapytałam ze łzami w oczach.
Nie odpowiadał.
- Znowu nie odpowiadasz? Liam do jasnej cholery, jesteśmy razem,ale ty musisz coś przede mną skrywać. - krzyknęłam.
Zacisnął moją rękę. Uspokoiłam się. Spojrzałam mu w oczy.
- Liam... proszę - wyszeptałam, głaskając jego policzek.
Po jego policzku pociekła łza, starłam ją lekko kciukiem. Otworzył usta.
- Mam raka - powiedział chowając głowę w ręce.
Gdy to usłyszałam moje życie przewróciło się o 360 stopni. Miałam stracić swoje szczęście? Miałaś stracić cząstkę siebie? Przecież bez serca nie da się żyć. Przełknęłam głośno ślinę, nawet nie skapnęłam się kiedy łzy leciały mi jak wodospad, a Liam już mnie przytulał.
- Jutro muszę już jechać do szpitala, nie mogę tu być. Mam jeszcze tylko trzy dni. I tak przekładałem to już wystarczająco długo - wyszeptał mi do ucha.
Złapałam jego twarz w dłonie i zaczęłam go namiętnie całować. Nasze łzy ,zaczęły się ze sobą mieszać tworząc wspólną rzekę. Nie mogłam się pogodzić z myślą,że już za trzy dni go nie będzie przy mnie.
*dwa dni później , w szpitalu*
Liam wyglądał coraz gorzej, co raz mniej mówił. Nie ukazywał uczuć. Zawsze jak się budził mówił do mnie ,, Kocham Cię, pamiętaj ''. Mówił to ostatkami sił. Nie zamierzałam od niego odchodzić na krok. Nie spałam nocami, ale nie mogłabym się pogodzić z tym ,że gdy się obudzę to on już nie będzie oddychał. Niall,Zayn,Louis i Harry codziennie nas odwiedzali. Mówiąc ,że wszystko będzie dobrze. Straciłam już nadzieję.
Spojrzałam na Liam'a. Obudził się.
- Kocham Cię, pamiętaj - wyszeptał.
- Ja Ciebie też ,pamiętaj - odpowiedziałam mu.
- Pamiętaj,że zawsze będę przy tobie. Nie pozwolę ,żeby cokolwiek Ci się stało. Możesz na mnie zawsze liczyć. Pamiętaj że gdy poczujesz na swoich ciele dreszcze, wtedy będzie Cię do siebie przytulał. Gdy poczujesz lekki powiew wiatru na policzkach, to znaczy że Cię całuję. Gdy będziesz czuła ciepło, to wiedz że mówię Ci jaka jesteś dla mnie ważna. Nie zapominaj o mnie. Na ziemi jest mój przyjaciel, on Ci mnie zastąpi, bądź z nim szczęśliwa.
- Liam, nigdy nie zapomnę - powiedziałam.
- Aleshia, opowiedz o mnie naszemu synowi. Proszę - wyszeptał kaszląc.
- Liam, opowiem wszystko o tobie - powiedziałam przytulając go do siebie.
- Ko-o-cham Cię. - wyszeptał.
Wtedy już nie poczułam bicia jego serca. Oszczędzał siły ,żeby powiedzieć mi te słowa. Łzy leciały mi na jego policzki. Wtedy poczułam dreszcze na swoim ciele.
- Liam, bądź przy mnie zawsze - wyszeptałam cicho leżąc nad jego ciałem.
*miesiąc po śmierci Liam'a*
Niedzielny poranek. Wstałam,zrobiłam sobie śniadanie i szybko je zjadłam. Postanowiłam dzisiaj iść na spacer, nie wychodziłam przez długi czas z domu.
Szłam przez park, w którym co niedzielę byłam z Liam'em. Zaczęłam wspominać wszystkie chwile z Liam'em. Te dwa lata były dla mnie marzeniem. Przypomniały mi się ostatnie słowa Liam'a ,, Na ziemi jest mój przyjaciel, on mnie zastąpi, bądź z nim szczęśliwa ''. Kogo miał na myśli?
Pogrzeb Liam'a urządziłam dwa dni po jego śmierci. Przyszły same najbliższe osoby. One Direction skończyło karierę, bez Liam'a to nie było już to samo. Chłopaki napisali jeszcze jedną piosenkę, żegnającą Liam'a. Kolejny hit. Lecz już nie tak wielki jak poprzednie.
Szłam jeszcze tak przez chwilę, czułam jak przez ciało przechodzą mi przyjemne dreszcze, na policzkach lekkie powiewy wiatru, aż w końcu ciepło. Piorunujące ciepło. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Liam, tak bardzo Cię kocham - wyszeptałam cicho.
Po moim policzku spłynęła kolejna łza, starłam ją szybko kciukiem.
*siedem lat później*
- Mamusiu, jaki był mój tata? - powiedział do Ciebie chłopczyk zupełnie podobny do Liam'a.
- Twój tatuś... był bohaterem. Był wspaniały. - uśmiechnęłaś się do niego.
- Kocham go - powiedział cichutko chłopiec.
- Ja też go bardzo kocham - uśmiechnęłam się przytulając go do siebie.
W tym samym momencie do domu wrócił Niall.
- Hej wam! - krzyknął.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.
Przy nim czułam się jak przy Liam'ie. Może o Niall'a chodziło Liam'owi? Zesłał mi opiekuna, który był już ze mną tuż po narodzinach maluszka. Cieszyłam się,że mam go przy sobie, nie myślałam wtedy o śmierci Liam'a, co mnie bardzo dołowało. Lecz utrzymaliśmy tradycję Liam'a. Nie jedliśmy przy posiłkach i w niedzielę oglądaliśmy Toy Story i chodziliśmy do parku.


piątek, 1 marca 2013

Rozdział jedynasty.

* oczami Niall'a *
Otworzyłem oczy. Spojrzałem w bok, bo tam zazwyczaj siedziała, czasami spała Aleshia. Aleshi tam nie było. Wkurzony spojrzałem w drugi bok, następnie w tył. Zacząłem kręcić się na krześle jak oszalały. Jej nie było. Nie było jej ze mną. Byłem tym wstrząśnięty.
- Aleshia! - krzyknąłem - Aleshia, odezwij się!
Po krótkiej chwili, zorientowałem się że nie mam związanych rąk. Rozciągnąłem je i spojrzałem na nie. Przyglądałem im się długo... Wszędzie miały siniaki, duże i małe zadrapania. Oraz otwarta rana od sznura. Sznur nieźle mi się wbił w ręce. Westchnąłem. Postanowiłem wstać, zacząłem skakać i się rozprostowywać. Było mi o wiele lżej, bez tych wszystkich sznurów. W pewnej części czułem się uwolniony, lecz i tak ciałem gniłem w tym ciemnym,ponurym pomieszczeniu bez... Aleshi. Patrzałem w sufit tak przez kilka minut, gdy w końcu z tego zamyślenia wyrwał mnie dźwięk ciągnącej klamki. Spojrzałem w kierunku drzwi. Do pokoju wszedł ten koleś. Miał w ręku nóż. Oczy zaszkliły mi się łzami, a do głowy wleciało mnóstwo wspomnień. X factor, wygłupy z chłopakami, chwilę z mamą, bratem, i Aleshią. Wszystko przeleciało przez głowę tak szybko, jak mucha przed oczami. Poczułem jak po policzku spływa mi łza. Szybko otarłem ją kciukiem, żeby koleś nie zauważył że jestem słaby.
- Siadaj.. - powiedział.
Zrobiłem tak jak kazał. Może to by coś.. jednak, ech. Nie wiem czemu się posłuchałem, ale usiadłem.
- Gdzie jest Aleshia? - wykrztusiłem z ochrypłego gardła.
- Wypuściłem ją - powiedział.
Uśmiechnąłem się ostatkami sił. Uwierzyłem mu no ,bo po co miałby kłamać?
- Wiesz co , mam pewną sprawę. Nie przyszedłbym  tu żeby Ci potowarzyszyć. W video , które dałem twoim przyjacielem, nie podałem adresu , gdzie mają dostarczyć pieniądze. - powiedział - dlatego zrobię to teraz, ale w inny... bardziej brutalniejszy sposób.
O co mu chodzi? Co chciał zrobić? Obserwowałem jego każdy, lekki ruch. Źrenice mi się powiększyły, gdy podszedł do mnie o parę kroków bliżej. Patrzałem na niego teraz zza byka.
- Adres gdzie się znajdujemy, wypiszę na twojej ręce tym nożem. Oraz dopiszę ,że mogą przyjść tylko dwie osoby - powiedział uśmiechając się.
Nie odpowiedziałem mu, tylko połknąłem dosyć głośno ślinę. Chwycił szybko moją rękę i podwinął całkowicie podarty i brudny rękaw mojej ulubionej bluzy. Zamknąłem oczy, zacisnąłem zęby. Pierwsze pociągnięcie, bolało. Drugie.. coraz mocniej boli. Krzyczę, uderza mnie w twarz. Otwieram oczy. Patrzę na rękę, widnieją tam dopiero trzy/cztery rysy. Zamykam oczy, nie potrafię na to patrzeć. Jeździł po mojej ręce jak po kartce papieru. Cholernie boli. ,, KOLEŚ PRZESTAŃ , RANISZ MNIE '' - krzyczałem w myślach. Czułem jak kropelki wody kapały na moje spodnie. Było to czuć. Zimno przeszywające się przez materiał spodni. Zacisnąłem mocniej zęby. Skończył. Nie zamierzałem otworzyć oczu. Zrobił chyba zdjęcie ,bo usłyszałem *PSTRYK*. Usłyszałem zatrzaśnięcie drzwiami,a  potem drugimi. Otworzyłem oczy i spojrzałem na rękę. Nie myliłem się, krew ciekła mi po ręce. Był tam adres, nie miałem ochoty wiedzieć gdzie jestem więc po prostu patrzałem przed siebie.

*oczami Aleshi*

Siedziałam w tym pomieszczeniu już dosyć długo. Koleś przeniósł mnie w nocy, bo powiedział że musi pogadać z Niall'em. Potem do mnie wrócił i powiedział,że go wypuścił. Dlaczego miałabym mu nie uwierzyć? Przecież nie miał powodów żeby nas na dodatek okłamywać. Bardzo cieszyłam się ,że Niall chociaż poczuję zapach powietrza i wolności. Rano dostałam kanapkę. Nie była świeża. Miała niebieskie plamki.. chyba pleśń. Śmierdziała. Zjadłam ją, bo czułam jak żołądek domaga się jedzenia. Była ohydna. Ale jakoś zdołałam ją przełknąć. Co chwila słyszałam krzyki dobiegające... jakby z dołu. Nie przejmowałam się nimi. Miałam chyba depresję. Straciłam nadzieję ,że kiedykolwiek już stąd wyjdę.

*oczami Harrego*

Po wczorajszej rozmowie z chłopakami i obejrzeniu tego video od sprawcy tego wydarzenia, odbieraliśmy każde listy i video od wszystkich. Przejrzeliśmy ponad 100 dzisiejszych , ale nie było tam żadnej wskazówki, ani adresu.
Liam ciągle się obwiniał, nie wychodził ze swojego pokoju od wczoraj. Nic nie jadł, nie pił, ani nawet nie chciał rozmawiać z nami,a co gorsza nawet z Zayn'em. Chcieliśmy mu jak najbardziej pomóc, ale jak? Skoro nie chciał naszej pomocy.
Poszedłem do pokoju Aleshi. Miała go przyjemnie urządzonego. Dominował tu kolor beżowy i zielony, no i trochę fioletowego. Usiadłem na jej łóżko. Oglądałem zdjęcia na ścianach. Była taka piękna jak była mała. W głowie krążyło mi to video, które oglądaliśmy wczorajszego dnia. Nie był to zbyt przyjemny widok, gdy widzi się bliskie Ci osoby, które ciągle są bite. Niall próbował się wyrwać. Widziałem w jego oczach złość, wiedziałem że chciał go wtedy zabić. Jak ten koleś tak może? Czemu to robi? Czemu akurat oni? Bo co? Bo jesteśmy młodzi? Oni nawet muchy nigdy nie skrzywdzili. Położyłem się na łóżku Aleshi i nakryłem na siebie kołdrę, wąchając ją. Czułem jej przyjemny zapach, mieszany z lekkimi perfumami Niall'a. Nie przeszkadzało mi to, bo tęskniłem za tą wspaniałą dwójką. Dwójką wariatów. Po chwili już zasnąłem na jej łóżku.

*SEN HARREGO*

- Harry, kochanie! Wstawaj! - krzyknęła jakaś kobieta.
Uchyliłem głowę zza kołdry i ujrzałem Aleshi w zwiewnej białej sukience. Zerwała ze mnie kołdrę. Zacząłem za nią biec, a ona mi uciekała po całym domu.
Jej twarz... była czysta. Promieniała w słońcu i błyszczała jakby miała na niej brokat. Była piękna. Uciekała tanecznym krokiem. Miała na sobie beżową sukienkę na ramiączkach. Falowała za każdym jej ruchem. Po chwili zatrzymała się, a ja za nią.
- Kocham  Cię - wyszeptała cicho do mojego ucha lekko je przegryzając i wbiła się w moje usta.
Trzymałem ręce na jej biodrach , a ona trzymała swoje na mojej szyi. Całowaliśmy się, a ja nas lekko kręciłem.
Poczułem lekkie pociągnięcie za spodenki. Spojrzałem w dół. Stała tam mała dziewczynka, miała może z dwa latka. Była piękna. Miała długie ,brązowe, kręcone włosy i duże zielone oczy. Uśmiechała się do nas i trzymała misia. Ukradkiem patrzałem na Aleshie, która uśmiechała się do niej. Wziąłem ją na ręce i dopiero po chwili zorientowałem się że jest naga.
- Tatusiu - wyszeptała - mamusia mówi ,że to nie wypada chodzić nago. Ale ja tak bardzo lubię.
Powiedziała patrząc na mnie swoimi oczami i robiąc lekki dziubek z ust. Dałem jej buziaka w policzek i mocno do siebie przytuliłem.
- Dla mnie możesz zawsze chodzić na golaska, bierz przykład ze mnie. Nie wstydź się swoich atutów odziedziczonych przez mamusię. - pstryknąłem ją w nosek, a ona zaczęła się śmiać.
Aleshia pokiwała tylko głową i przytuliła się do nas.
Miałem w ramionach cały swój świat.

 *Oczami Harrego*

Obudziłem się cały rozgrzany. Rozejrzałem się po pokoju, było strasznie jasno. Słońce oślepiało moje oczy. Przetarłem je lekko. Usiadłem chowając w ręce głowę. Zacząłem myśleć o dzisiejszym  śnie, był przyjemny. Jednak wiedziałem że nigdy nie będę miał na rękach takiej małej kruszynki jaką była ta dziewczynka. Rozciągnąłem się i wstałem. Zszedłem na dół , wszyscy siedzieli na sofie. Nawet Liam.
- Harry, mamy adres- krzyknął do mnie prawie płacząc Liam.
Spojrzałem na nich kolejno. Uśmiech sam mi się namalował na ustach.
- Serio? - krzyknąłem.
- No tak.. ale problem w tym że tylko dwie osoby mogą tam jechać - powiedział cicho Bad Boy.
- Dwie? - powtórzyłem.
- Tak - odpowiedział mi Louis.
- Ale to i tak jeszcze nie jest najgorsze - dopowiedział Liam.
- A więc?  - spojrzałem na nich.
- Podejdź tu to sam zobaczysz - skinął do mnie głową Zayn.
Zrobiłem tak jak powiedział i podszedłem do niego. Na zdjęciu ukazała się okrwawiona ręką. Po ciele przeszły mi dreszcze. Odwróciłem od tego głowę i schowałem ją w rękach.
- Nie wiemy kogo to ręka. Najgorsze będzie że będzie o tym pamiętać do końca życia - powiedział cicho Louis.
Usiadłem na kanapie pomiędzy Liam'em , a Louis'em i patrzałem w telewizor. Bez jakiegokolwiek uczucia. Lekko ściskałem ręką drugą rękę.
- To teraz zdecydujmy kto jedzie - powiedział Liam.
I nastąpiła głucha cisza.


+ DZIĘKUJĘ WAM ZA TYLE WEJŚĆ. To na prawdę miłe, gdy wchodzę na bloga,a  tu tyle wejść, i obserwatorów. Jesteście wspaniali <3
Mam nadzieję że nie schrzaniłam jedynastego rozdziału?
Pamiętajcie że jak chcecie być powiadamiani o kolejnych rozdziałach napiszcie tu swój nick z twittera, albo po prostu napiszcie do mnie na twittera ( @Puska7 )
Myślę że następny rozdział pojawi się w przeciągu czterech dni, może trzech,albo dwóch. Nie potrafię się określić, przepraszam <3

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział dziesiąty.

*oczami Aleshi*

Otworzyłam oczy. Wszystko mnie bolało, nie pamiętałam kompletnie nic z wczorajszego dnia. Chyba.. wczorajszego. Rozejrzałam się po pokoju. Nie był to mój pokój. Ten był ciemny. Miał szare, brudne, obdrapane ściany. Miał również klejącą się podłogę co było nieprzyjemny w dotyku. Spojrzałam w bok, był tam Niall.  Patrzał nieruchomo przed siebie. Miał obitą twarz, całą od krwi. Podbite oczy. Chciałam wyprostować do niego rękę, coś mi to umożliwiało. Spojrzałam  bokiem w tył i wszystko było jasne. Były mocno związane na supeł.
- Niall, co się stało? - spojrzałam delikatnie na niego.
Westchnął w miarę głośno.
- Nie pamiętasz? - przełknął ślinę - porwali nas... - powiedział to tak cicho,że ledwie to usłyszałam. Musiałam nieźle nastroić uszy.
Te słowa nieustannie przechodziły mi przez głowę : ,, Porwali nas '' , ,, Porwali nas '' , ,, Porwali nas ''. Łzy ciągle napływały do moich oczu, ale nie chciałam żeby Niall widział że jestem słaba, więc po prostu zaciskałam zęby i pięści. Nie wytrzymałam, byłam  za słaba,pękłam,a za mną płacz.
- Proszę, nie płacz. Wiem że schrzaniłem... - powiedział. Teraz już głośniej.
- Nie obwiniaj się. To ja zaproponowałam spacer - spojrzałam na niego uśmiechając się.
Nie był to prawdziwy uśmiech, tylko taki wymuszony. Niall już milczał, nic nie mówił. Do pomieszczenia ,w którym byliśmy wszedł ten chłopak. I nagle wszystko sobie przypomniałam. Jak Niall leżał nieprzytomny, a ja uciekałam co sił w nogach. Uśmiechał się do nas od ucha do ucha. Ale najwyraźniej nie mieliśmy ochoty mu odwzajemniać tego '' uśmieszku ''.
- Ty draniu - wycedziłam, a raczej wysyczałam przez zęby.
Zrobiłam to niepotrzebnie, bo po chwili dostałam mocnego sierpowego w twarz. W oczach zrobiło mi się ciemno. Do oczu znowu napłynęły łzy. Już widziałam , od razu skierowałam wzrok na Niall'a. Był temu bezradny, nie mógł nic zrobić.
- Czemu to zrobiłeś? Czemu akurat mu? - powiedziałam płacząc.
- Pytasz , po co? Mam na głowię rodzinę. Trójkę dzieciaków i żonę. Nie mam za co ich karmić. Nie kocham tej dziwki... ale kocham dzieciaki. A dlaczego wy? Jesteście bogaci, jak na swój wiek. I macie przyjaciół, którzy na pewno dadzą kasę.. bo przecież nie oddam was za darmo. Oczywiście, że chcę za was kasę. - po tym długim monologu, wyjął zza pleców kamerę.
,, Po co mu była ? '' - nie wiedziałam. Po chwili samo się już wyjaśniło.
Zaczął nas nią nagrywać, każdy nasz ruch i jego był przez nią nagrywany. Przybliżał na nasze ręce, twarze i oddalał. W końcu odłożył ją na stół i sam założył kominiarkę ,przez którą było widać tylko jego twarz, podszedł do nas.
- Hej One Direction! Może nie w całości, ale cztery/piąte was tam są. - krzyknął - mam tu waszych przyjaciół. Chociaż nie wiem  czy ją - wskazał na mnie palcem - można nazwać  waszą przyjaciółką.
Do moim oczu napłynęły łzy.
- Oczywiście nie porwałem ich sobie od tak. Tylko rzecz jasna, dla kasy. Nie będę wam opowiadał , czemu? Po co? Macie mi dostarczyć kasę , dokładnie siedemset tysięcy. Nie przesłyszeliście się. Siedemset tysięcy, moi drodzy - wypowiedział ostatnio słowa, podchodząc do mnie.
Zaczął szarpać mnie za włosy i mocno uderzać w brzuch, krzyczałam. Bolało tak cholernie bolało. Przeniósł się na Niall'a, policzkował go. Krzyczałam. Wolałam żeby już mnie bił, i męczył. Ale nie jego, był dla mnie cholernie ważny. Najgorsze było też to,że zobaczą to nasi przyjaciele. Skończył. Podszedł do kamery i ją wyłączył z naiwnym uśmieszkiem.
- Jeszcze, dzisiaj wasi przyjaciele ją dostaną - uśmiechnął się do nas fałszywie, ponownie.
Miałam ochotę się wyrzygać mu na twarz. Był za daleko. Uśmiechnęłam się naiwnie ze swojej wyobraźni. Wyszedł. Od razu skierowałam wzrok na Niall'a.
- Wszystko ok ? - zapytałam.
- Tak - powiedział półszeptem - a z tobą?
- Też - skłamałam.
Wszystko cholernie mnie bolało, ale nie będę go teraz męczyła również sobą, bo wiedziałam,że on też mnie okłamuję co do tego. Zamknęłam w końcu oczy i zaciskając zęby ,zasnęłam.
* oczami Harrego *
Otworzyłem oczy, rozciągając się. Ziewałem cały czas. Przetarłem oczy i wyjąłem śpiochy. Spojrzałem na zegarek.
- Dwunasta w południe ? - krzyknąłem.
,, Już wiem ile potrafi spać zmęczony człowiek '' - pomyślałem.
Zszedłem po schodach na dół. Chłopacy już tam siedzieli. Ale bez obecności Niall'a i Aleshi. Jednak to nie był sen. Zdenerwowałem się. Już wiedziałem,że mam zepsuty dzień. Zayn chodził po pokoju, Liam siedział skulony w kącie obgryzając paznokcie, a Liam trzymał twarz w dłoniach...
- Dzwo....
- Harry tak, wszędzie dzwoniliśmy. Nigdzie ich nie ma. Policja nie chcę nam  pomóc. Mówią ,że mamy zadzwonić ponownie za miesiąc. Gdy ich już znacznie dłużej nie będzie - wyszeptał zdruzgotany Liam.
Nigdy nie widziałem go tak bardzo zdenerwowanego. Wiedziałem,że Aleshia dla niego tyle znaczy... ale że aż tyle? W końcu przejrzałem na oczy zaistniałą sytuacją, i usiadłem na kanapę zastanawiając się gdzie są. I co gorsza ... czy żyją. Do naszych drzwi dobiegło pukanie, wszyscy skierowaliśmy oczy ku drzwiom. Nie wiedzieliśmy kto ma iść. Minęło z dobre dziesięć sekund gdy w końcu Liam zerwał się na nogi i potykając się o nie pobiegł do drzwi. Otworzył i podniósł coś z ziemi. Rzucił w moim kierunku płytę CD.
- Pewnie fanka - powiedział już bez żadnej nadziei Liam.
Coś mnie podkusiło żebym jednak to włączył i tak też zrobiłem. Podszedłem do DVD , włożyłem płytę i wszyscy już mieli oczy skierowane na telewizor. Na monitora pojawił się napis '' SIEDEMSET TYSIĘCY ''.
- Ciekawe - powiedział z sarkazmem Zayn.
Nagle naszym oczom ukazał się jakiś człowiek w kominiarce, było to zabawne, gdy potem kamerą nie dosięgnęła naszych przyjaciół. Aleshi i Niall'a. Prawie nie wybuchnęliśmy.
- Jacie... - nie dokończyłem.
Z uwagą oglądaliśmy cały film. Chciał za nich okup siedemset tysięcy. Oglądałem kryminały i nie było to zbyt dużo. Musiał być w tym jakiś haczyk. Obejrzeliśmy wytrwale do końca, patrząc jak ich biją. Było to straszne. Spojrzałem w ostatniej chwili na ich twarze. Mieli je całe poobijane. Po moim ciele przeszły dreszcze niepokoju. Zniecierpliwiłem się. Chciałem zabić tego kolesia, własnymi rękami. Udusić i zakopać przed domem. Żebym codziennie jak wychodził, pluł na niego. Łzy leciały mi strumieniem. Lecz nie tylko mi. Reszcie chłopaków też. Nawet Bad Boy'owi. Nigdy nie widziałem jak płacze. Louis podszedł do Liam'a i go mocno przytulił.
- Nie martw się, wszystko będzie okej - powiedział półszeptem,że prawię tego nie dosłyszałem.
- Ale jak .. my mamy dać im te pieniądze, skoro nie wiemy gdzie oni są? Na jaki adres? - powiedział jąkając się Liam.
- Wiemy tylko że są traktowani strasznie. Możliwe że nie jedzą - powiedział Zayn.
- Obiecałem babci że zaopiekuję się Aleshią, nie spełniłem oczekiwań babci. Tak bardzo ją zawiodłem, i siebie, i Aleshie. - powiedział Liam , przez zaciśnięte zęby i pięści.
- Liam nie.. - Louis nie zdążył powiedzieć, bo Liam wybiegł już z salonu do swojego pokoju zatrzaskując drzwi.
- Teraz musimy czekać. Na pewno się domyśli że nie dał adresu - powiedziałem szeptem.
* oczami Niall'a *
Byłem taki bezsilny. Nie mogłem nic zrobić, tylko patrzeć jak ona cierpi. Chociaż na chwilę jakby mnie uwolnił, podszedł bym do niej i mocno do siebie przytulił mówiąc ,, Wszystko będzie dobrze ''. Ale nie.. ten drań musiał nas związać.Mogliśmy iść wtedy na spacerze w bardziej ludną uliczkę... i nie chować się za tą ciężarówką. Usłyszałem burczenie w brzuchu, nie jedliśmy wraz z Aleshią od wczoraj. Dla niej to nie był chyba problem... ale dla mnie owszem. Dla największego łakomczucha na świecie. Wzdychałem ciężko. Bo na tyle było mnie tylko stać.  Miałem pełno siniaków, na ustach, twarzy, rękach. Aleshia też. Miała popękane paznokcie, dziury w ubraniach i coraz bardziej tłuste włosy. Była coraz bardziej bladsza,znacząco cierpiała. To wszystko moja wina. Wiedziałem. I nic tego teraz nie zmieni, bo wiem że to tylko moja wina,że ona tu cierpi razem ze mną.
- Aleshia.. przepraszam - wycedziłem przez zęby,  chociaż wiedziałem że odpoczywa, śpiąc.
Niech śpi.. Niech ten czas jej się nie dłuży, tak jak mi.

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział dziewiąty.

Otworzyłam oczy.Rozglądnęłam się po pokoju. Był to mój, piękny, jasny pokój. Usiadłam po turecku i zaczęłam jak zwykle każdego ranka się rozciągać. Ziewnęłam raz.. drugi i wstałam tanecznym  krokiem biegnąc do łazienki. Umyłam twarz i bardzo dokładnie zęby. Ubrałam się w beżowe spodnie i moją ulubioną bluzkę z flagą USA. Spięłam włosy w luźnego koka i zbiegłam po schodach na dół. Moim oczom ukazał się Liam, robiący coś w kuchni. Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam się do niego od tyłu.
- Jak się spało? - zapytał mnie przekręcając naleśniki na drugą stronę żeby tam też się dosmażyły.
Zapach rozległ się po kuchni, a mi ślinka napłynęła do ust.
- Bardzo dobrze - powiedziałam patrząc na naleśniki - pięknie pachnie.
- Wiem - powiedział jakby dumny z siebie cichutko się śmiejąc.
Zostawiając go w kuchni poszłam do salonu. Pozostała czwórka wariatów siedziała w salonie, uśmiechnęłam się kolejno do każdego z nich.
- Cześć wam - powiedziałam machając do nich.
Odpowiedzieli chórem  uśmiechając się od ucha do ucha.
Spojrzałam na wolne miejsce, było koło Niall'a , więc tam się też udałam. Przywitałam się z nim szybkim buziakiem w policzek. Słuchałam chłopaków, rozmawiali o filmie na który mieliśmy się dzisiaj udać. Nie zapamiętałam tytułu,ale wydawał się być bardzo fajny. Kiwałam im że wszystko rozumiem, w końcu spojrzałam na Niall'a.
- Masz ochotę na spacer ? - wyprostowałam ręce przed siebie i przyglądałam się mu.
- Jasne. Może po śniadaniu? - powiedział do mnie zdezorientowany.
Pokiwałam mu na tak. Jeszcze chwilę rozmawiali, gdy Liam zaczął wszystkich wołać ,że śniadanie jest już na stole. Udaliśmy się do kuchni. Usiadłam na wolnym krześle, pomiędzy Liam'em , a Zayn'em. Wzięłam na talerz tylko jednego naleśnika, którego polałam nutellą, a potem dodałam bitą śmietanę i wisienkę na górę. Zaczęłam rozkoszować się smakiem naleśników. Były strasznie dobre. Liam świetnie gotował i smażył. Chłopacy znowu o czymś rozmawiali, tym razem się tym nie interesowałam. Skupiłam się na wczorajszym wieczorze spędzonym z Niallerem. Czy mówił szczerze? Chciał być dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem? Cieszyłam się ,że w końcu to powiedział. Spojrzałam na niego, akurat się patrzał. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Po skończonym śniadaniu, wszyscy się rozeszli, a ja zaczęłam zbierać naczynia, które powkładałam do zmywarki. Poczułam czyjeś ręce na biodrach, i ciepły oddech na szyi.
- Idziemy ? - wyszeptał mi na ucho.
- Pewnie - powiedziałam odwracając się i zawieszając ręce na szyi Niallera.
Uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę pociągając w stronę korytarza. Ubrałam na siebie czarne vansy, a on niebieskie Nike. Ubrałam na siebie jeszcze bluzę, bo chociaż był środek wakacji, czasem wiał zimny wiatr. Był on chwilami nieprzyjemny.
Niall objął mnie ramieniem i wyszliśmy z domu. Uśmiechałam się cały czas.Przy nim ten uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Spojrzałam w tył,szedł za nami chłopak w czerwonej bluzie, patrzał się w ziemię. Więc nie widziałam jego twarzy.
- Chcesz loda? - zapytał mnie Niall przystając ze mną obok budki z przeróżnymi lodami.
- Jasne - spojrzałam na sprzedawczynię.
Niall zamówił nam lody i za nie zapłacił. Wręczył mi porcję truskawkowych, podziękowałam mu skromnym buziakiem w policzek. Chyba go ucieszyło, bo nie wypuszczał uśmiechu z ust. Szliśmy przez opustoszałe uliczki Londynu. Nie chciało się nam wracać, ale obiecaliśmy Liam'owi że będziemy za półtorej godziny. Czas tak szybko mija..
Śmialiśmy się, rozmawialiśmy o bzdetach. Odwróciłam się całkowicie przypadkiem i zobaczyłam tego samego chłopaka co na początku naszego spaceru. Czerwona bluza, głowa spuszczona w dół, ale tym razem miał na sobie kaptur. Ale był to ciągle on, dreszcze szybko przeszły po moim ciele. Postanowiłam poinformować o tym Niall'a.
- Niall - wyszeptałam - ten koleś z tyłu idzie za nami już od początku, boję się.
Niall odwrócił się i złapał mnie mocno za nadgarstek.
- Skręcimy w pierwszą przecznicę i schowamy się za jakimś autem. Ok? - powiedział patrząc na mnie z lekkim przerażeniem.
- Ok - powiedziałam z udawanym uśmiechem na twarzy.
Przyśpieszyliśmy, a na zakręcie zaczęliśmy biec. Schowaliśmy się za granatową ciężarówką. Kucaliśmy. Chciałam zacząć krzyczeć, bałam się. Dreszcze ciągle przechodziły mi po głowie. Ale wiedziałam ,że wszystko będzie dobrze. Może to tylko moje przypuszczenia? Może osądziłam tego chłopaka bezpodstawnie? I po prostu szedł w tym kierunku co my? W końcu Niall przejął głos.
- Słuchaj. Wyjdę zza ciężarówki i rozejrzę się czy go tu nie ma - wyszeptał - A ty tu zostaniesz, dobrze?
Wstał i pocałował mnie w czoło. Nie uśmiechnęłam się, nie miałam po co. Niall zniknął zza ciężarówką, chciałam się wychylić zobaczyć co się dzieję.
Było cicho. Ta cisza była przerażająca. W końcu usłyszałam krzyk i mocne uderzenie. Musiałam się wychylić i tak też zrobiłam. Do oczu rzucił mi się Niall. Miał zakrwawioną twarz od krwi. I leżał nieruchomo na ziemi. Do oczu napłynęły mi łzy. Uciekłam zza ciężarówki, usłyszałam za sobą bieg. Przyśpieszyłam.
- Ratunku!! - krzyczałam, lecz nie wiedziałam po co, skoro nikogo nie widziałam.
 Ktoś mnie złapał. Uderzył w plecy. Upadłam na twarz, odwróciłam się. Ujrzałam tego chłopaka, uśmiechał się. Uderzył mnie jeszcze w twarz. Zemdlałam.
* oczami Harrego *
Aleshia z Niall'em wyszli. Chyba na spacer. Mieli być już 30minut temu, bo mieliśmy wychodzić do kina. Niall był zawsze punktualny, Aleshia raczej też. Zszedłem po schodach do chłopaków, bo byłem u siebie. Usiadłem na wolnym fotelu i spojrzałem na chłopaków. Siedzieli znudzeni.
- Za 40 minut mamy film - powiedział Liam.
- Idziemy bez nich ? - zapytał Zayn.
- To by było niegrzeczne i niemiłe - wtrącił się Louis.
- Może czekają na nas w kinie? - zapytałem.
- Nie... mówili że przyjdą za półtorej godziny i że mamy na nich czekać - odpowiedział Liam.
- Zadzwonię do nich - powiedział Zayn, wstając.
Skierował się do kuchni. Siedzieliśmy w milczeniu, czekając na wiadomość od Zayn'a. Obgryzałem paznokcie, co nie było do mnie podobne. Zayn przyszedł i patrzał w ziemię.
- Nie odbierają. Ani Niall, ani Aleshia - powiedział po chwili wahania.
Nikt mu nie odpowiadał.
- Zaraz będą, na pewno - powiedział Liam.
- Na pewno - powtórzyłem.
Louis włączył telewizję. Oglądaliśmy jakby dla przymusu. Nikt najwyraźniej nie miał na to ochoty. Mijały minuty, a za nimi godziny. Siedzieliśmy bez rozmowy już godzinę. Do drzwi nikt nie pukał. Była totalna cisza, tylko w telewizorze dochodziły ciche rozmowy.
- To nie jest do nich podobne - w końcu powiedział Liam - coś się stało. Musiała się coś stać. Może są w szpitalu ?
- Liam, nie histeryzuj. Zaraz wrócą. Będą, na pewno - wtrącił się Zayn.
- Zayn, martwię się o siostrę. Zrozum. Miałem się nią opiekować - powiedział prawie krzycząc.
Liam wstał i poszedł do siebie do pokoju, mocno zatrzaskując drzwi, bo trzaśnięcie było słychać nawet w salonie. Wzdychałem. Nie wiedziałem jak mogę mu pomóc, to było trudne.
Louis jeszcze dzwonił do nich parę razy. Ale nie odbierali. Z minuty na minutę, coraz bardziej się martwiliśmy. Wstałem i poszedłem do siebie do pokoju. Byłem zmęczony. Chciałem zasnąć z nadzieją że jak się obudzę , pójdę do salonu, a oni już tam będą. Będą się uśmiechać od ucha do ucha. Ale będą...

Rozdział dziewiąty już jest. I jak ? Podoba się? Macie nerwy?
Pamiętajcie  że jak chcecie być powiadamiani piszcie tutaj swój nick z twittera , albo napiszcie do mnie na twittera (@Puska7) <3

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział ósmy.

Spojrzałam ukradkiem na Niall'a , a potek na otwierające się drzwi. Nie chciałam żeby ktoś nam teraz przeszkadzał, chcieliśmy być sami. Widziałam to też po Niall'u. Drzwi się lekko uchyliły, a z nich wyszedł Harry. Parsknęłam dosyć głośno. Chyba to usłyszał, bo spojrzał na mnie ze zmartwieniem jak i gniewem.
- Myślałem że jesteś sama... - spojrzał na mnie, a potem na Niall'a.
- Źle myślałeś - powiedziałam.
Spojrzał na rękę Niallera ,która wędrowała po moim brzuchu. Był wkurzony. Widziałam to w jego oczach. Ten gniew był mieszany z rozczarowaniem.
- Aleshia, ja cię proszę. Nie chciałem. Wybacz mi. To było bezmyślne. Błagam Cię - powiedział
O mało się nie rozpłakał jak dzidzia. Zaśmiałam się cicho, chociaż nie było w tym  nic śmiesznego. Chłopak się starał o moje przeprosiny i tyle,a  ja zwyczajnie się zaśmiałam. Zaczerwieniłam się lekko. Patrzał na mnie tymi swoimi, dużymi ,zielonymi,pięknymi oczami. I jak tu mu nie wybaczyć? Kiwnęłam głową.
- Harry,wybaczę Ci. Ale nie będę miała do Ciebie zaufania jak przedtem, przykro mi. - powiedziałam, zagryzając leciutko dolną wargę.
Uśmiechnął się promiennie i podbiegł mnie przytulić. Odwzajemniłam jego uścisk, zaciągając się jego zapachem perfum. Były takie męskie i dorosłe. Poklepałam go po plecach,a on się odsunął.
- Jednak chyba nie będę wam przeszkadzał - powiedział i już go nie było.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć.
Niall był mnie bardzo blisko. Przyglądał się mojej szczupłej twarzy. Moim rysom. Moim leciutko skośnym oczom, brązowym oczom... Potem przeniósł wzrok na moje ładnie wykrojone usta. Im się przyglądał dłużej, jakby chciał się w nie przykleić.
- Niall, przyjaźnimy się. Prawda? - spojrzałam na niego pytająco.
- Jasne, że tal - uśmiechnął się.
Jednak czułam tą niepewność w jego głosie. Dotknął mojego ramienia, co spowodowało dreszcze na moim ciele. Ale były one przyjemne. Następnie przyciągnął mnie do siebie. Spojrzał głęboko w oczy. Wiedziałam ,że powinnam go odepchnąć, ale coś mi na to nie pozwalało.
- Chciałbym być dla Ciebie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Ale nie wiem czy ty chcesz.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po prostu zamknęłam oczy, a moje usta zaczęły grymasić uśmiechem. Już po chwili na swoim ustach poczułam, miękki , dotyk ust Niall'a. Oprzytomniałam dopiero gdy mnie od siebie odsunął.
- Masz takie cudowne usta - powiedział , dosyć wyraźnie.
Uśmiechnęłam się niewinnie. Złapałam go za jego podbródek , przysunęłam do siebie. Zaczęłam go całować i rozpinać jego pomarańczowo-zielono-czerwoną koszulę. Rozpięłam już wszystkie guziki i zdjęłam ją z niego. Miał cudowne ciało. Jego dłonie były już na moich biodrach.  Całowaliśmy się cały czas. Wyginałam się na nim robiąc kocie ruchy. W radiu leciała Adele, co dała tej chwili urocze chwile. Byłam w staniku i spodniach. On w spodniach i bez koszuli. Chcieliśmy widzieć tylko nasze ciała, nie posuwać się dalej. Było nam dobrze. Nie był taki jak Harry. Był jego totalnym odróżnieniem. Patrzeliśmy na siebie i uśmiechaliśmy się. Gdyby ktoś zapytał mnie gdzie teraz jestem. Odpowiedziałabym '' Tam '' , wskazując na niebo. Nic się teraz dla mnie nie liczyło, oprócz Niall'a. Świat mógłby teraz wybuchnąć.
I wybuchł.
Do pokoju wparował Liam. Zrobił na nas duże oczy. Chyba nie wierzy w to co widzi. Jego najlepszy przyjaciel w bieliźnie, obok jego siostry również w bieliźnie , ale i spodniach. Zaczął się głośno śmiać, zamykając drzwi i siadając na łóżko. Niall spojrzał na mnie, a ja na niego totalnie przerażona.
- Liam , ja nic - nawet nie dał mi dokończyć. Czułam że nadchodzi ostra kłótnia. Znowu.
- Nie mów nic. Niall by Cię nie zaciągnął do łóżka, wierzę Ci. Spokojnie - powiedział już bez śmiania się.
Uwierzył mi! Liam mi uwierzył! Przytulił się do mnie, objęłam go ramieniem.
- Liam. Cieszę się że mi wierzysz - uśmiechnęłam się do niego.
Puściłam go ,a  on wstał i wyszedł. Niall odetchnął z ulgą.
- Byłem pewien że zrobi nam kłótnię - zaśmiał się mówiąc.
- Ja też. - powiedziałam uśmiechając się.
- Ja też już pójdę - powiedział ubierając się - nie chcę Ci przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz, wręcz przeciwnie - odpowiedziałam.
- Ale spójrz na godzinę. Tak będzie lepiej.
Podszedł do mnie i dał mi jeszcze jednego , soczystego całusa w policzek. I wyszedł. Pomachałam mu jeszcze.
Byłam szczę-śli-wa. W końcu.
Wstałam i podeszłam do okna. Gdzieś idzie para zakochanych, a tam starsza pani z wnuczką. Piesek goni kotka, a kotek pewnie myszkę. Świat jest ciągle w ruchu. Spojrzałam na niebo , widniały na nim ciemne chmury. Dotknęłam dłonią szyby. I zaczęłam o wszystkim myśleć, najbardziej o rodzicach. Zmarłych rodzicach. Tak bardzo chciałabym im wszystko opowiedzieć. To co czuję. Po prostu wszystko. Nie miałam szczęśliwego dzieciństwa, jak większość dzieci. Dobrze,że miałam jeszcze Liam'a. Nie poradziłabym sobie bez niego.
Lecz nurtuję mnie w głowie pytanie. Czym jest życie? Pułapką w czasie? A może snem? Ale kim tak naprawdę jesteśmy my? My , czyli ludzie... Kukiełkami? Czy może zabawkami Boga? Może świat to niebo. Czasami piekło. Żyjmy chwilą,to dam nam szczęście. Nie patrzmy na przeszłość, ani przyszłość. Kierujmy się tym co jest teraz. Teraz miałam i czułam w sobie kipiące szczęście. Przeogromne , jakie jeszcze nigdy mi nie towarzyszyło nigdzie. Nie chciałam tego zmieniać, lecz wiedziałam że  tęcza na niebie znika. Jednak, może da się ją zatrzymać na zawsze?
Palcami jeździłam po szybie. Rozciągnęłam się jeszcze i skierowałam prosto do łóżka. Dzisiejszy dzień przyniósł mi wiele radości ale i tajemnic. Powinnam zostać u boku Niall'a? Czy stać się niegrzeczną dziewczynką Harrego?
Czasami życie jest przewrotne i trudne.
Spojrzałam jeszcze na zdjęcie, które wisiało na ścianie przed moim łóżkiem. Byłam na nim ja, Liam, Tatuś, mamusia i nieznajomy chłopak. Tym nieznajomym chłopakiem był podobno przyjaciel Liam'a. Było to jedyne zdjęcie gdzie jestem z rodzicami. Spojrzałam na twarze rodziców. Byli uśmiechnięci. Uśmiechnęłam się do nich i zamknęłam oczy , myśląc jacy byli. Zasnęłam, wraz z pięknymi snami.


+ Jak wam się podoba ósmy rozdział? Dobry ?  Czy może zły?
Jak chcecie byś powiadamiani o nowych rozdziałach, napiszcie w komentarzu swój nick z twittera, albo napiszcie do mnie na twittera (@Puska7).
- Komentując to, macie zapewnione że będę się uśmiechała do monitora jak głupia :D